Zmasowany, ogólnoświatowy atak złośliwego oprogramowania typu ransomware, którego ofiarą padły komputery z systemem operacyjnym Windows w ok. 100 krajach, w sobotę został praktycznie powstrzymany, i to nieomal przypadkiem, ale zapewne tylko tymczasowo.
Jak informują portale internetowe zajmujące się zagadnieniami informatyki, pewien ekspert znalazł "wyłącznik awaryjny" w tym oprogramowaniu, wymuszającym okup w bitcoinach za odblokowanie plików, zaszyfrowanych przez hakerów w zaatakowanych komputerach.
Ów informatyk zorientował się, że to złośliwe oprogramowanie (występujące pod nazwami WannaCrypt, bądź WanaCrypt lub Wcry) usiłuje nawiązywać łączność z niezarejestrowaną domeną. Zarejestrował więc tę domenę, płacąc 10,69 USD, a wtedy atak ustał. Ekspert przestrzega jednak, że hakerzy mogą zmodyfikować oprogramowanie i zapewne to zrobią, więc alarmu odwoływać nie można, a pilne wgranie "łatki" udostępnionej przez firmę Microsoft do Windowsów, także tych starszych wersji, które w zasadzie nie są już przez producenta aktualizowane, to absolutna konieczność.
Tymczasowe powstrzymanie cyberataku w niczym nie zmienia jednak sytuacji użytkowników już zaatakowanych komputerów.
Brytyjskie media nazywają owego eksperta, który zastrzegł sobie anonimowość, "przypadkowym bohaterem". "Guardian" ujawnił, że ma on 22 lata, mieszka z rodzicami w południowo-zachodniej Anglii i pracuje dla mającej siedzibę w Los Angeles firmy Kryptos Logic, zajmującej się obroną przed cyberzagrożeniami.
W mocy pozostają oczywiście znane od dawna ostrzeżenia oraz dobre praktyki, których warto się trzymać. Nie otwieramy załączników w podejrzanych e-mailach, aktualizujemy na bieżąco system operacyjny i programy użytkowe, korzystamy z oprogramowania antywirusowego, oczywiście również aktualizowanego, sporządzamy kopie zapasowe naszych danych. Nie zapewnia to 100-procentowego bezpieczeństwa, ale zwiększa szanse stania się ofiarą hakerskich cyberataków.