To jedno z większych plemion w Nepalu. Gorsza kasta, bo jedli krowy, a więc hinduiści nimi gardzili. Tamangowie z wioski Tipling byli szczególnie zacofani i biedni. – Odkąd tu przyjechałem, wszystko zmieniło się nie do poznania – uśmiecha się o. Kap. – Jedne rzeczy na lepsze, drugie na gorsze.
Kolorowym autobusem jadę do Dhading Besi, miasteczka, gdzie kończy się asfalt. Przesiadam się na indyjskiego jeepa Mahindra Bolero. Wspinamy się setki metrów na przełęcz, by potem zjechać na dół w dolinę. Jedziemy pół dnia, a to zaledwie odległość kilkunastu kilometrów! Pod wieczór dojeżdżamy do Darkhi – dalej już tylko wiszący most. Na palach przy drodze postawiono kilka nędznych szop, które służą za magazyn towarów, schronisko i bary. Żarówka ledwo się jarzy. Zjadam dużą porcję ryżu na metalowym talerzu i razem z innymi podróżnymi kładę się na szerokich narach.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
br. Damian Wojciechowski TJ