W dzisiejszych czasach niektórzy zdają się zamieniać orędzie o odpuszczeniu grzechów i zbawieniu w Chrystusie na dialog o wszystkim i ze wszystkimi.
Formułę „napełniony Duchem Świętym” raz po raz napotykamy w Dziejach Apostolskich. Przepowiadający Ewangelię o Jezusie apostołowie wiedzieli, że bez mocy Ducha są niczym i nic nie mogą. Bo kimże była ta grupka Żydów w zderzeniu z wielkim pogańskim światem Imperium Rzymskiego? Dzieje Apostolskie są nieprzerwanie punktem odniesienia dla misji Kościoła w każdym pokoleniu. Oby były nim także w naszych, nieco rozmemłanych czasach, w których niektórzy zdają się zamieniać orędzie o odpuszczeniu grzechów i zbawieniu w Chrystusie na niekończący się dialog o wszystkim i ze wszystkimi. W 13. rozdziale Dziejów mowa o prokonsulu Sergiuszu Pawle, który chciał słuchać słowa Bożego przepowiadanego przez apostołów Barnabę i Pawła. Przeciwstawił im się jednak pewien mag, fałszywy prorok, który usiłował odwieść prokonsula od wiary. Jak w tej sytuacji zareagował Apostoł Narodów? Otóż czytamy, że „Paweł, napełniony Duchem Świętym spojrzał na niego [maga] uważnie i rzekł: »O, synu diabelski, pełny wszelkiej zdrady i wszelkiej przewrotności, wrogu wszelkiej sprawiedliwości […]. Teraz dotknie cię ręka Pańska: będziesz niewidomy i przez pewien czas nie będziesz widział słońca«” (Dz 13,9-11). Tak też się stało, a prokonsul uwierzył i przyjął naukę Pańską. Za mocno? Zbyt fundamentalistycznie? Bez otwarcia na dialog? A to proszę zgłaszać zastrzeżenia do św. Pawła. W tym samym 13. rozdziale Dzieje opowiadają nam o działalności apostołów w Antiochii Pizydyjskiej. Sedno przemowy Pawła w tamtejszej synagodze jest jasne: Możemy dostąpić usprawiedliwienia z grzechów przez wiarę w Jezusa. Prawo Mojżeszowe było w tej kwestii bezsilne. Początkowo wydawało się, że apostołowie odnieśli sukces. Jednak Żydzi podburzyli znaczących obywateli i wzniecili prześladowanie Pawła i Barnaby. Ci nie przejęli się zbytnio, lecz „otrząsnąwszy na nich pył z nóg” poszli głosić Ewangelię poganom. „A uczniów napełniało wesele i Duch Święty” konkluduje autor Dziejów. Wniosek z tego taki, że Kościół nie powinien tracić czasu na zatwardziałe karki, ale iść naprzód. Dziś czasy są inne. Ale czy aż tak bardzo? Nie jestem przeciwny instytucjom kościelnym, których utrzymywanie wymaga wielu sił. Ale może powinniśmy być bardziej „lekką kawalerią” Pana, która przemieszcza się sprawnie, głosząc odważnie Ewangelię. •
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
ks. Dariusz Kowalczyk