W paryskim metrze nielegalnie rozwieszono plakaty o tematyce pro life, wzywające kandydatów na fotel prezydenta do obrony życia poczętego. Organizatorzy akcji uważają, że walka z aborcją jest sprawą wagi krajowej.
Na plakatach znajdują się zdjęcia pięciu francuskich kandydatów na prezydenta, w tym Emmanuela Macrona i Marine Le Pen, którzy zdobyli najwięcej głosów w pierwszej turze wyborów.
Plakat przedstawiający zdjęcie szefowej antyunijnego i antyimigranckiego Frontu Narodowego Marine Le Pen opatrzono słowami: "Nie zamykaj granic naszemu życiu". Z kolei obok wizerunku Macrona widnieje hasło: "Francja musi dać każdemu szansę. Więc daj nam szansę żyć".
Organizacje walczące o prawa kobiet wyraziły gniew z powodu kampanii.
"Jest to wzbudzanie poczucia winy wśród kobiet" - stwierdziła Raphaelle Remy-Leleu, rzeczniczka francuskiej organizacji feministek Osez le feminisme!, założonej przez socjalistki jeszcze w 1901 roku. "Jest to niepokojące, że ugrupowania pro life mają środki finansowe na przeprowadzanie takich kampanii" - dodała.
Operator paryskiego metra oświadczył, że plakaty były powieszone nielegalnie. Służby metra pracują nad ich usunięciem.
Według danych francuskiego urzędu statystycznego każdego roku we Francji przeprowadzanych jest ponad 200 000 aborcji.
W pierwszej turze wyborów prezydenckich, która odbyła się 23 kwietnia, 24,01 proc. głosów zdobył centrysta Emmanuel Macron; Marine Le Pen otrzymała 21,30 proc. Kandydaci zmierzą się w drugiej turze 7 maja.