Byli przerażeni i budzili przestrach. Jechali w towarowych wagonach przez długich dziesięć dni. Ktoś puścił plotkę, że wiozą ich nad morze, żeby potopić. Miejscowi wiedzieli zaś, że w ich wsi mają osiąść banderowcy.
Razem z nimi w wagonach jechał cały dobytek, który udało się zabrać z rodzinnych domów: krowy, konie, kury, worki z ziarnem, narzędzia rolnicze, meble, garnki, ikony. Na spakowanie mieli 2 godziny. Irena Maruszeczko miała wtedy 8 lat. Jarosław Hryckowian – 16. O rok od niego starszy był Marian Hałuszka. Byli jednymi z pierwszych deportowanych w ramach Akcji „Wisła”. Dzisiaj mieszkają w Koszalinie. Po 70 latach wspomnienia tamtych dni są ciągle żywe.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Grażyna Myślińska