Wśród ponad miliona uchodźców, którzy od 2015 roku przyjechali do Niemiec, mogło znajdować się kilka tysięcy afgańskich talibów - podał w sobotę niemiecki tygodnik "Der Spiegel". Prokuratura Federalna prowadzi śledztwo przeciwko ponad 70 podejrzanym.
Sześciu podejrzanych znajduje się w areszcie śledczym, ponieważ mają "krew na rękach" - czytamy w "Spieglu".
Z danych przekazanych przez Federalny Urząd Migracji i Uchodźców wynika, że kilka tysięcy migrantów z Afganistanu przyznało się do przynależności do talibów, uznawanych w Niemczech za organizację terrorystyczną.
Niemieckie władze nie wykluczają, że rzekomi talibowie uważają, iż przyznając się do walki po stronie talibów zwiększą swoje szanse na otrzymanie azylu.
"Der Spiegel" zwraca uwagę, że równie często imigranci z Afryki i Bliskiego Wschodu deklarują udział w innych organizacjach terrorystycznych - Boko Haram w Nigerii i milicji al-Szabab w Somalii.
"Uważam, że wiele deklaracji składanych przez Afgańczyków podyktowanych jest chęcią otrzymania prawa pobytu" - powiedział "Spieglowi" jeden ze śledczych. Blisko połowa wniosków o azyl składanych przez obywateli Afganistanu jest odrzucana, a niektórzy z nich są deportowani do kraju pochodzenia.
Autorzy materiału zapowiadają, że w przyszłym tygodniu w Berlinie rozpocznie się proces Wajida S. 28-latek zeznał, że 10 lat temu, po śmierci ojca przyłączył się do talibów, ulegając presji swego wuja, regionalnego dowódcy oddziału bojowników. Początkowo zaopatrywał oddział w żywność i amunicję, a potem sam brał udział w atakach na policjantów. Podczas jednej z akcji został ranny, co spowodowało, że odłączył się od talibów i uciekł do Niemiec.
Prokuratorzy uznali zeznania za wiarygodne. Jego adwokat zapowiedział odczytanie po rozpoczęciu procesu oświadczenia, z którego wynika, że oskarżony wszystko zmyślił. Jego ojciec cieszy się dobrym zdrowiem, wuj jest starszym sympatycznym panem nie mającym nic wspólnego z talibami, a rana postrzałowa jest wynikiem braku ostrożności podczas czyszczenia zwykłej fuzji, bardzo popularnej wśród Afgańczyków.
"Trudno powiedzieć, która wersja jest prawdziwa" - piszą autorzy materiału w "Spieglu".
W latach 2015 i 2016 wniosek o azyl w Niemczech złożyło blisko 160 tys. Afgańczyków. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby byli wśród nich także byli talibowie - twierdzą eksperci.
Śledczy zwracają uwagę, że przesłuchiwani domniemani talibowie nie wykazują żadnej świadomości naruszenia prawa. "Wiele razy miałem wrażenie, że przesłuchiwany chciał po prostu wszystko z siebie wyrzucić" - mówi jeden ze śledczych.
W najbliższych latach Prokuratura Federalna będzie musiała zbadać kilka tysięcy spraw. Prokuratorzy obawiają się, że przekracza to możliwości tej instytucji.
By uprościć postępowanie, prokuratura zamierza umarzać sprawy osób, które przyznały się jedynie do udziału w ruchu talibów. Postępowania mają być kontynuowane tylko wtedy, gdy podejrzani przyznają się do poważniejszych przestępstw, w tym do morderstwa.