Jeśli za 60 lat świat będzie istniał, islam będzie w nim największą religią. To prognoza pewna tylko przy założeniu, że obecne tendencje nie ulegną nagłemu załamaniu.
Od lat powtarzamy, że kierunek ten widoczny jest gołym okiem: przyrost naturalny wśród muzułmanów jest tak duży, że intuicja podpowiada, że to się kiedyś musi przełożyć na nowy układ sił w świecie. No i się przełoży, tyle że chyba szybciej, niż zakładano. Po raz pierwszy to, co intuicyjnie było wyczuwalne, zweryfikowały szczegółowe badania przeprowadzone przez renomowany ośrodek Pew Research Center z Waszyngtonu. Owocem wieloletniej pracy jest raport, w którym zamieszczone wykresy i tabelki mówią same za siebie: nawet jeśli w niektórych częściach świata chrześcijaństwo nie jest w odwrocie, to liczba wiernych rośnie na tyle wolno, że rozpędzony islam zamierza już w 2060 roku zrównać liczbę swoich wyznawców z chrześcijanami. Niespełna dwie dekady później dystans na korzyść islamu będzie już wyraźny. W stosunkowo krótkim okresie (od dzisiaj do 2060 roku) liczba muzułmanów wzrośnie prawie o 70 proc., podczas gdy chrześcijan tylko o 34 proc. Równolegle zanikać będzie zjawisko ateizmu – może poza Europą czy Nową Zelandią. W samej Europie też widoczny będzie nie tyle gwałtowny wzrost liczby muzułmanów, ile postępujący spadek liczby chrześcijan.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.