Kapitał ma narodowość, a narodowość ma interesy, które realizuje przez kapitał. Zwłaszcza na rynku medialnym. Wiedzą o tym i Francuzi, i Niemcy, i w dużej części Brytyjczycy.
Pierwsi i drudzy nie dopuszczają myśli, że ktoś z zewnątrz mógłby kontrolować ich media. Ci ostatni wiele by dali, by pozbyć się wpływów australijskiego magnata z amerykańskim paszportem, który zdominował brytyjski rynek i wpływa na tamtejszą opinię publiczną nawet bardziej niż niemieckie koncerny na opinię w Polsce. Z jedną różnicą: podczas gdy polskie gazety lokalne niemal w całości należą do koncernów zagranicznych, na Wyspach jest dokładnie odwrotnie i akurat prasa lokalna pozostaje w rękach brytyjskich. Rodzimy kapitał narodowy jest dużo silniejszy w Niemczech i we Francji, gdzie nie tylko prasa lokalna, ale również ogólnokrajowa należy do fortun miejscowych rodów lub instytucji, a także skarbu państwa. Niezależnie zaś od rozkładu sił we wszystkich tych krajach panuje przekonanie, że nie jest obojętne, za czyje pieniądze zbudowano poszczególne tytuły prasowe oraz stacje radiowe i telewizyjne. I nie ma to nic wspólnego z wrogością czy nieufnością wobec obcych czy nawet bliskich sąsiadów. To naturalny porządek rzeczy każdego dobrego gospodarza we własnym domu, który wszystkich chętnie przyjmie i ugości, ale nie pozwoli, by obcy czy nawet zaprzyjaźnieni sąsiedzi urządzali dom, relacje rodzinne i wychowanie dzieci pod swoje dyktando.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Jacek Dziedzina