A kiedy w dalszym ciągu Go pytali, podniósł się i rzekł do nich: „Kto z was jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci na nią kamień”. I powtórnie nachyliwszy się, pisał na ziemi. J 8,7-8
Jezus udał się na Górę Oliwną, ale o brzasku zjawił się znów w świątyni. Cały lud schodził się do Niego, a On, usiadłszy, nauczał ich.
Wówczas uczeni w Piśmie i faryzeusze przyprowadzili do Niego kobietę, którą dopiero co pochwycono na cudzołóstwie, a postawiwszy ją pośrodku, powiedzieli do Niego: «Nauczycielu, tę kobietę dopiero co pochwycono na cudzołóstwie. W Prawie Mojżesz nakazał nam takie kamienować. A Ty co powiesz?» Mówili to, wystawiając Go na próbę, aby mieli o co Go oskarżyć.
Lecz Jezus, schyliwszy się, pisał palcem po ziemi. A kiedy w dalszym ciągu Go pytali, podniósł się i rzekł do nich: «Kto z was jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci w nią kamieniem». I powtórnie schyliwszy się, pisał na ziemi.
Kiedy to usłyszeli, jeden po drugim zaczęli odchodzić, poczynając od starszych, aż do ostatnich. Pozostał tylko Jezus i kobieta stojąca na środku.
Wówczas Jezus, podniósłszy się, rzekł do niej: «Kobieto, gdzież oni są? Nikt cię nie potępił?» A ona odrzekła: «Nikt, Panie!» Rzekł do niej Jezus: «I Ja ciebie nie potępiam. Idź i odtąd już nie grzesz».
Przyprowadzili ją do Jezusa o brzasku dnia – być może odrywając wprost od kochanka, z którym dzieliła nieprawe łoże. Pochwycona na cudzołóstwie, nie mogła liczyć na litość. Za czyn, który popełniła, groziła jej śmierć przez ukamienowanie i faryzeusze zamierzali to wyegzekwować z bezwzględną surowością. Wszak kobieta była dla nich tylko środkiem. Celem był Jezus, a raczej próba zderzenia Go z apodyktycznym prawem, które miało skruszyć Jego zasady. Oto klasyczna próba złamania bliźniego – tym okrutniejsza, że gotowa za poczucie triumfu zapłacić życiem drugiego człowieka. Jezus jednak nie daje się złapać w pułapkę. Co więcej, demaskuje zakłamanie tych, którzy tak szybko chcieli wymierzać surową karę. Owszem, Syn Boży mógł potępić cudzołożną kobietę. Nie uczynił tego jednak, ponieważ przede wszystkim chciał wydobyć ją z jej nędzy. To przestroga dla nas, abyśmy nie potępiali. Pomyślmy więc – zanim wyciągniemy rękę po kamień – w jakich łożach my sami tak często naszego Boga zdradzamy.
Aleksander Bańka