Córka nie wierzyła, że istnieje. Krewni chcieli stawiać jej grób. Miała wrócić po dwóch miesiącach, a wróciła po 13 latach.
Niepozorny, trzypiętrowy budynek stoi na terenie Instytutu Matki i Dziecka w Kiszyniowie. Przy wejściu ani jednej tablicy informacyjnej. Czasem zajedzie tu radiowóz, czasem pod drzwiami staną palący papierosy ludzie. W centrum dla ofiar handlu ludźmi roi się od smutnych historii. Trafiają tu kobiety, które musiały pracować w tureckich lub rosyjskich burdelach, mężczyźni oszukani na budowach za granicą. Przyjeżdżają niezapowiedziani – w nocy, nad ranem, w środku dnia. Ludzka tragedia nie trzyma się zasad.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Marta Zdzieborska