Niezależna organizacja studencka wychowała elity polityczne w państwie rządzonym zarówno przez PiS, jak i przez PO.
Czy coś może łączyć Grzegorza Schetynę i Mariusza Kamińskiego? Albo Bogdana Klicha i Marka Jurka? Dziś są na politycznych antypodach, ale kiedyś wspólnie zakładali Niezależne Zrzeszenie Studentów w jego dwóch pokoleniowych wersjach (początek i koniec lat 80.). Wtedy łączyło ich to, co zarazem różniło studentów od ówczesnych solidarnościowych elit: bezkompromisowość. NZS nie został zarejestrowany jesienią 1980 r., ale dopiero pół roku później. Zdelegalizowane natychmiast po wprowadzeniu stanu wojennego, ponownej rejestracji nie doczekało się nawet po Okrągłym Stole, przy którym zabrakło miejsca dla przewodniczącego NZS. Gdy solidarnościowa opozycja z komunistami ustalała w Magdalence szczegóły historycznego kompromisu, studenci na ulicach skandowali: „Sowieci do domu”. NZS do końca PRL pozostał bowiem niepoprawny politycznie. Od 12 lat jego liderzy tworzą elitę zarówno władzy, jak i opozycji. Czy poza wspólnym rodowodem mają jeszcze ze sobą coś wspólnego?
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Piotr Legutko