Białoruscy aktywiści zapobiegli dewastacji miejsca pamięci.
Od 20 lutego na skraju uroczyska Kuropaty, położonego na obrzeżach Mińska, gdzie spoczywają ofiary represji stalinowskich, trwały protesty białoruskich organizacji społecznych domagających się wstrzymania budowy centrum biznesowego w tym miejscu. Inwestycja była możliwa, gdyż władze Mińska po cichu skomercjalizowały część strefy ochronnej Kuropat. Ziemię sprzedano i wydano pozwolenie na inwestycję. Protestujący jednak nie pozwolili robotnikom na rozpoczęcie plac budowlanych. Ostatecznie wczoraj władze miejskie nakazały wstrzymanie prac. Media informują, że rozpoczęło się już demontowanie sprzętu budowlanego w Kuropatach.
Ważną rolę w tym konflikcie odegrał metropolita mińsko-mohylewski abp Tadeusz Kondrusiewicz, który wsparł protestujących. W okolicznościowym oświadczeniu napisał, że Kuropaty powinny stać się narodowym kompleksem, upamiętniającym niewinnie zabitych, i miejscem pojednania. Oświadczenie zyskało spory rozgłos i prawdopodobnie wpłynęło na decyzję władz.
Wycofanie zezwolenia na budowę centrum biznesowego w Kuropatach zdaje się świadczyć o zmianie stanowiska władz Białorusi wobec miejsca, którego odkrycie w 1988 r. odegrało fundamentalną rolę w tworzeniu się białoruskiego ruchu narodowego. Na terenie uroczyska od lat 30. dwudziestego wieku aż do czerwca 1941 r. NKWD dokonywało masowych egzekucji, głównie Białorusinów, ale także Polaków, mieszkających na sowieckiej Białorusi, mordowanych w ramach tzw. polskiej dyrektywy NKWD z 1937 r. Wiele jednak wskazuje, że w Kuropatach mogły zostać pogrzebane także ofiary z tzw. białoruskiej listy katyńskiej (obejmuje ona 3870 nazwisk), rozstrzelane wiosną 1940 r. przez NKWD.
Obecnie uroczysko ma status państwowego zabytku, jednak władze Białorusi dotąd nie utworzyły tam oficjalnego miejsca pamięci. Prezydent Białorusi Alaksandr Łukaszenka do Kuropat przez wiele lat miał stosunek negatywny obawiając się, że to miejsce będzie umacniało białoruską tożsamość narodową i postawy antysowieckie. Na początku bieżącego stulecia były nawet plany zbudowania tam nowej obwodnicy Mińska, co doprowadziłoby do dewastacji całego terenu, ale protesty społeczne pokrzyżowały te plany.
Dzisiaj, kiedy pod wpływem wojny na Ukrainie Łukaszenka coraz wyraźniej odwołuje się do poczucia białoruskiego patriotyzmu, szansę otrzymały także Kuropaty. Świadczy o tym nie tylko decyzja wstrzymująca budowę, ale także przebieg dyskusji na temat Kuropat zorganizowanej przez główny dziennik białoruski „ Biełaruś Siegodnia”. Wziął w niej udział m.in. pełnomocnik białoruskiego rządu ds. religii i narodowości Leanid Hulaka, który powiedział, że jest to „miejsce, które zasługuje na upamiętnienie”.
Gdyby tak się stało, możliwe byłoby przeprowadzenie prac archeologicznych w tym miejscu, co mogłoby doprowadzić, podobnie jak w przypadku Bykowi pod Kijowem, do zbudowania tam polskiego cmentarza. Dopiero wówczas wszystkie ofiary zbrodni katyńskiej miałyby godne upamiętnienie i przynajmniej symboliczne groby.
Andrzej Grajewski W redakcji „Gościa Niedzielnego” pracuje od czerwca 1981 r. Dziennikarz działu „Świat”. Doktor nauk politycznych, historyk. Autor wielu publikacji prasowych i książek – m.in. „Wygnanie” oraz „Agca nie był sam: wokół udziału komunistycznych służb specjalnych w zamachu na Jana Pawła II”.