– Wystarczy, że na tysiąc osób na moim koncercie jedna się wzruszy – mówi kompozytor Sebastian Szymański. – To dla mnie największy komplement.
Myślę o wzruszeniu przeżytym w miejscu sakralnym, bo inaczej to wygląda w filharmonii – wyjaśnia Sebastian Szymański, twórca muzyki klasycznej. Jego „Pasja”, „Pie Jesu”, „Suplikacje” były wykonywane w kościołach. – Nieraz widziałem osoby, które na co dzień do kościoła nie chodzą, a na mój koncert przyszły. Może ktoś, kto wtedy płakał, słuchając mojej muzyki, uzna, że jednak byłem dobrym człowiekiem. Albo że niezbyt dobrym, ale przez to dzieło – lepszym.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Barbara Gruszka-Zych