Rząd brytyjski dopiero teraz przyznaje, że Wyspy były na minusie w wymianie handlowej z Europą. To dowód na to, że Brexit zaczął się na serio.
Droga do formalnego wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej została otwarta. Wprawdzie negocjacje z Brukselą, na jakich warunkach to pierwsze w historii rozstanie kraju członkowskiego ze Wspólnotą ma nastąpić, dopiero się rozpoczną, jednak sami Brytyjczycy poczynili już konkretne kroki. Po pierwsze, jest zgoda parlamentu brytyjskiego. Wcześniej rząd musiał stoczyć batalię sądową, chcąc ominąć parlament w uruchomieniu procedury przewidzianej w art. 50 traktatu lizbońskiego. Jednak i Wysoki Trybunał, i Sąd Najwyższy uznały, że rząd Theresy May musi uzyskać zgodę parlamentu na Brexit. Obawy rządu i cała batalia były chyba niepotrzebne, bo Izba Gmin niedawno zdecydowaną większością głosów poparła Brexit. Teraz tylko Izba Lordów naniesie ewentualne poprawki i Londyn może przystąpić do rozmów. Okazuje się, że rząd ma już przygotowane podłoże do negocjacji – to oficjalna agenda opublikowana na stronie gov.uk przez Departament ds. Wyjścia z UE. Na 77 stronach w 12 rozdziałach znajdujemy dość jasną wizję tego, jak Londyn wyobraża sobie warunki rozejścia się z Unią i zarazem utrzymania więzi z Europą na nowych zasadach. Lektura tekstu nasuwa dwa zasadnicze wnioski: po pierwsze – to nie będą łatwe negocjacje, a po drugie – wiele zawartych w agendzie danych potwierdza to, co wcześniej mieli odwagę mówić tylko tzw. eurosceptycy.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Jacek Dziedzina