Na tej Skale zbuduję Kościół mój, a bramy piekielne go nie przemogą. Mt 16,18b
Gdy Jezus przyszedł w okolice Cezarei Filipowej, pytał swych uczniów: „Za kogo ludzie uważają Syna Człowieczego?”
A oni odpowiedzieli: „Jedni za Jana Chrzciciela, inni za Eliasza, jeszcze inni za Jeremiasza albo za jednego z proroków”.
Jezus zapytał ich: „A wy za kogo Mnie uważacie?”
Odpowiedział Szymon Piotr: „Tyjesteś Mesjasz, Syn Boga żywego”.
Na to Jezus mu rzekł: „Błogosławiony jesteś, Szymonie, synu Jony. Albowiem ciało i krew nie objawiły ci tego, lecz Ojciec mój, który jest w niebie. Otóż i Ja tobie powiadam: Ty jesteś Piotr – Opoka, i na tej opoce zbuduję mój Kościół, a bramy piekielne go nie przemogą. I tobie dam klucze królestwa niebieskiego; cokolwiek zwiążesz na ziemi, będzie związane w niebie, a co rozwiążesz na ziemi, będzie rozwiązane w niebie”.
Z niepokojem patrzymy nieraz na to, co dzieje się na świecie. Dotyczy to też spraw Kościoła. Widzimy próby unicestwienia go z zewnątrz. Zarówno przez ateistyczne ideologie, jak i wojujący islam. Widzimy czasem też rozkład w jego wnętrzu – niewierność nauce Chrystusa, grzeszność, bylejakość. Czy Kościół przetrwa następny wiek? Nie wiemy oczywiście, czy Lud Boży nie stanie się w przyszłości „małą trzódką” wiernych nauce Jezusa, zatopioną w morzu bezbożności i fałszywych kultów. Jeśli jednak wierzymy obietnicy Jezusa, to możemy być pewni, że Jego Kościół nigdy przez nikogo nie będzie pokonany. Ani przez diabła, ani tym bardziej przez jego ziemskich sojuszników. Piekło nie wygra, bo już zostało pokonane. Przez śmierć i zmartwychwstanie Chrystusa. Możemy i powinniśmy się troszczyć o ciągłe wzrastanie Kościoła. Zwłaszcza przez święte, zgodne z Ewangelią życie. Nie możemy jednak zapominać, że ostatecznie to Chrystus chroni go i daje mu wzrost. Z Nim każdy dobry, nawet najbardziej zaskakujący, scenariusz jest możliwy.
Andrzej Macura