W sytuacjach konfliktu potrzeba rozeznawania, opierając się na prawdzie i zasadach ładu społecznego.
Jeśli czegoś oczekiwałbym od mojego Kościoła, to żeby wreszcie naprawdę (a nie jedynie deklaratywnie) wycofał się z sojuszu z obecną władzą i zajął się odwodzeniem nas, przedstawicieli tego i tamtego sortu Polaków, od pokusy nienawiści – twierdzi na łamach „W drodze” J. Sosnowski. Tego rodzaju zarzut jest często formułowany przez katolików popierających PO/Nowoczesną/KOD, choć być może p. Sosnowski lokuje swoje sympatie polityczne jeszcze gdzie indziej. W każdym razie nie wyjaśnia on, w czym upatruje obecnego sojuszu Kościoła z PiS-em i jego koalicjantami. Nie znajduję żadnej wypowiedzi Konferencji Episkopatu, która byłaby argumentem za tezą o istnieniu takiego sojuszu. Co prawda niektórzy uważają, że komunikaty episkopatu w sprawie ustawy dotyczącej in vitro czy konwencji o zapobieganiu przemocy wobec kobiet były mieszaniem się w politykę na niekorzyść PO, ale w tych sprawach Kościół przypomniał jedynie swoją naukę opartą na Ewangelii, Tradycji i prawie naturalnym. Gdyby PiS przepychał skrajnie liberalną ustawę o in vitro albo popierał gender, biskupi też zabraliby krytyczny głos. A może jest tak, że z ambon księża wypowiadają jakieś hołdy dla obecnie rządzących? Nie zauważyłem. Przypominam sobie natomiast hołd, jaki od ołtarza złożył Bronisławowi Komorowskiemu ks. Kazimierz Sowa z kilkoma innymi księżmi. Jest bardzo prawdopodobne, że większość księży i osób zakonnych głosowała na Andrzeja Dudę i PiS. Ale cóż w tym dziwnego? Wystarczy porównać poglądy np. Ewy Kopacz z poglądami Beaty Szydło, aby dojść do wniosku, że kapłanowi katolickiemu może być bardziej po drodze z obecną premier. I nie chodzi tu o politykowanie, ale o integralność wyznawanych wartości z wyborami przy urnie. Sosnowski postuluje, aby Kościół stał w równej odległości od różnych stron politycznego sporu i wzywał wszystkich do porzucenia nienawiści. Taki pogląd uważam za fałszywy, bo zakłada on, że mamy jakąś symetrię i wszyscy równo grzeszą. Tymczasem chociażby w wydarzeniach w Sejmie i pod Sejmem 16 grudnia nie było żadnej symetrii, jeśli chodzi o agresję i prowokowanie awantury. Sugerowanie, że biskupi powinni równo zganić marszałka Sejmu i posła Nitrasa, to kpina z rzeczywistości. W sytuacjach konfliktu potrzeba rozeznawania, opierając się na prawdzie i zasadach ładu społecznego. Pomimo różnych indywidualnych błędów Kościół w Polsce rozeznaje całkiem dobrze.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
ks. Dariusz Kowalczyk