Polska chce zmienić podstawę prawną unijnych decyzji dotyczących polityki klimatycznej tak, by na forum UE trudniej było przeforsować niekorzystne dla nas rozwiązania. Według źródeł PAP propozycja została już przedstawiona na poziomie eksperckim w Brukseli.
"Badamy grunt w tej sprawie. Na razie to wstępny etap" - powiedział PAP pragnący zachować anonimowość polski dyplomata w Brukseli.
Obecnie Komisja Europejska, przygotowując akty prawne dotyczące spraw klimatyczno-środowiskowych, wykorzystuje zapisy Traktatu z Lizbony mówiące o tym, że o działaniach służących celom Unii w dziedzinie ochrony środowiska naturalnego decydują wspólnie Parlament Europejski i państwa członkowskie w Radzie UE. Nie muszą być przy tym jednomyślne, a do blokady decyzji trzeba zebrać odpowiednio dużą koalicję.
W ten sposób przez unijną ścieżkę legislacyjną przeszła np. niekorzystna dla naszego kraju rezerwa stabilizacyjna w unijnym systemie pozwoleń na emisje CO2, w ten sam sposób jest też procedowana reforma systemu pozwoleń na emisję (EU ETS), która będzie niekorzystna dla naszej opierającej się na węglu energetyki.
Prawdziwą czarę goryczy przelała jednak propozycja z końca ubiegłego roku, w której Komisja Europejska tak ustawiła próg emisji CO2, by całkowicie wykluczyć elektrownie węglowe z możliwości wsparcia w ramach rynku mocy. Sprawa została nawet podniesiona na szczycie UE przez premier Beatę Szydło.
Według rozmówców PAP z kręgów dyplomatycznych w Brukseli Polska chciałaby, żeby przy tego typu przepisach podstawą prawną był punkt 2 art. 192 Traktatu Lizbońskiego. Mówi on o tym, że do podjęcia decyzji "wpływających znacząco na wybór państwa członkowskiego między różnymi źródłami energii i ogólną strukturę jego zaopatrzenia w energię" potrzebna jest jednomyślność.
To specjalna procedura ustawodawcza, w której Parlament Europejski nie ma prawa współdecydowania, lecz jedynie jest konsultowany. W ten sposób przyjmowane są np. przepisy odnoszące się do podatków czy zagospodarowania przestrzennego.
Reuters napisał, powołując się na swoje źródła, że Polska będzie wykorzystywała swoją propozycję jako argument w rozmowach nad rozłożeniem obciążeń związanych z realizowaniem celów klimatycznych pomiędzy różne państwa członkowskie. Według tej agencji niewykluczone jest nawet skierowanie sprawy do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości, jednak źródła PAP zaprzeczają takiej tezie.
Wprawdzie decyzja dotycząca celów redukcji emisji na 2020, a później na 2030 r. została podjęta jednomyślnie przez wszystkie państwa członkowskie, ale szczegółowe przepisy prawne były już uchwalane zwykłą ścieżką legislacyjną niewymagającą większości.