Jarosław Kurski pyta, czemu biskupi milczą w sprawie byłego prezydenta. A to takie proste.
Jarosław Kurski, wicenaczelny „Wyborczej”, zapytał na Twitterze: „Dlaczego biskupi milczą w sprawie LW [Lecha Wałęsy], syna Kościoła z Matką Boską w klapie, któremu Kościół tak wiele zawdzięcza?”.
Hm, chciałoby się zapytać, czy już nie jest aktualne wezwanie Adama Michnika: „Odpieprzcie się od Wałęsy”? No bo to w końcu jak: mówić – źle, nie mówić – też źle?
Niech się pan Kurski nie prosi o głos biskupów, bo jeśli coś mogą teraz miłosiernego dla Wałęsy zrobić, to właśnie milczeć. Co innego mieliby zrobić? Pochwalić go za upór wobec rzeczywistości? Powiedzieć za gazetą: „Dla was Bolek, dla nas bohater”? A pewnie, że dla was bohater – bo go sobie od jakiegoś czasu w tej roli obsadziliście, tak samo jak przed laty robiliście z Wałęsy dyktatora zagrażającego Polsce. Gracie nim od początku, zrobiliście z niego figurę na waszej szachownicy, a skoro teraz słyszycie „szach-mat”, to się obrażacie i udajecie, że gra trwa.
Jasne, że Wałęsa jest synem Kościoła – i to się nie zmieni. Kościół nie okrzyknie go w zależności od potrzeby już to oszołomem, już to ideałem. Pozostanie w Kościele tym, kim jest każdy katolik: grzesznikiem, dla którego zawsze są otwarte drzwi przebaczenia. I tylko od niego zależy, czy zechce z nich skorzystać. To jego decyzja, czy zadowoli się nimbem bohatera z certyfikatem GW, czy też uzna to, co jest faktem. Bo Wałęsa kiedyś donosił i brał za to pieniądze – tak po prostu było. Nie ma w tym żadnego osądzania, to po prostu stwierdzenie stanu rzeczy. Ludziom zdarzają się takie sprawy, a i dużo gorsze, ale jeśli chcą przebaczenia, to nie mogą brnąć w kłamstwo. Nie mogą też oczekiwać, że jakieś gesty lub słowa zastąpią skruszone serce. Bo to nie jest tak, że gdy ktoś przypnie sobie znaczek z Matką Boską, to przez to staje się lepszym synem Kościoła. To zobowiązuje, a nie uprawnia do przywilejów.
Jarosław Kurski uważa, że Kościół Wałęsie „tak wiele zawdzięcza”. Kościół, panie redaktorze, zawdzięcza wszystko Jezusowi Chrystusowi, który jest jego głową. Wszystkie ludzkie „zasługi” biorą się z Jego łaski. Jeśli człowiek coś dobrego w Kościele robi, to tylko przez Chrystusa, który sam o sobie powiedział, że jest Prawdą. Dlatego z utwierdzania naszego brata Lecha w nieprawdzie nic dobrego nie przyjdzie. Ani wam, ani tym bardziej Kościołowi. Wszystkim posłużyć może tylko prawda.
Kościół twardo stoi za Lechem Wałęsą, za prawdziwym Lechem Wałęsą. Sam Bóg jest po jego stronie. Może sam Wałęsa też wreszcie stanie po swojej stronie?
Franciszek Kucharczak Dziennikarz działu „Kościół”, teolog i historyk Kościoła, absolwent Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, wieloletni redaktor i grafik „Małego Gościa Niedzielnego” (autor m.in. rubryki „Franek fałszerz” i „Mędrzec dyżurny”), obecnie współpracownik tego miesięcznika. Autor „Tabliczki sumienia” – cotygodniowego felietonu publikowanego w „Gościu Niedzielnym”. Autor książki „Tabliczka sumienia”, współautor książki „Bóg lubi tych, którzy walczą ” i książki-wywiadu z Markiem Jurkiem „Dysydent w państwie POPiS”.