O smogu zrobiło się naprawdę głośno, gdy zaatakował w Warszawie. Tymczasem sytuacja w wielu polskich miastach jest znacznie gorsza niż w stolicy. Mieszkańcy większości z nich nawet nie wiedzą, jak fatalnym powietrzem oddychają.
Kilka przykładów z samej tylko Małopolski. W Nowym Targu, gdzie stację monitoringu ustawiono w zeszłym roku, 11 stycznia poziom pyłu PM10 (drobiny o średnicy 10 mikrometrów) przekroczył dopuszczalną normę ponadsześciokrotnie. Tego samego dnia w Skawinie było 314 µg pyłu zawieszonego w metrze sześciennym powietrza (dopuszczalna norma to 50 µg). Dwa dni wcześniej w Olkuszu były to 272 µg/m sześc. Widać, że problem dotyczy nie tylko dużych miast. Wielką niewiadomą pozostaje stan powietrza w miejscach, gdzie nie ma stacji monitorujących. O tym, że i tam sytuacja jest fatalna, przekonany jest Andrzej Guła z Polskiego Alarmu Smogowego. – Polski smog ma twarz małych miasteczek i wsi – mówi. Częściowo potwierdziły to pomiary przeprowadzone przez PAS w tzw. obwarzanku, czyli gminach przylegających do Krakowa. Mieszkańcy okolic czują to zresztą „gołym nosem”.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Miłosz Kluba