Nie potrzebują lekarza zdrowi, lecz ci, którzy się źle mają. Mk 2,17
Jezus wyszedł znowu nad jezioro. Cały lud przychodził do Niego, a On go nauczał. A przechodząc, ujrzał Lewiego, syna Alfeusza, siedzącego na komorze celnej, i rzekł do niego: «Pójdź za Mną!» Ten wstał i poszedł za Nim.
Gdy Jezus siedział w jego domu przy stole, wielu celników i grzeszników siedziało razem z Jezusem i Jego uczniami. Wielu bowiem było tych, którzy szli za Nim.
Niektórzy uczeni w Piśmie, spośród faryzeuszów, widząc, że je z grzesznikami i celnikami, mówili do Jego uczniów: «Czemu On je i pije z celnikami i grzesznikami?»
Jezus, usłyszawszy to, rzekł do nich: «Nie potrzebują lekarza zdrowi, lecz ci, którzy się źle mają. Nie przyszedłem, aby powołać sprawiedliwych, ale grzeszników».
Dlaczego w Jezusie była wtedy i jest do dziś taka siła przyciągania? Bo ludziom dobrze jest przy Bogu, który jest miłością, który nie patrzy na kolor skóry ani na naszą przeszłość, który na starcie nie ocenia, który nie potępia i nie różnicuje. Dla Jezusa nie ma kategorii „my” i „oni”; nie dzieli, ale łączy. Rozmawia z taką samą cierpliwością i współczuciem z jawnogrzesznicą, z ojcem umierającej córki i z szepczącymi faryzeuszami. Jezus jest mistrzem dialogu, porozumienia, wysłuchania, a przede wszystkim troski o drugiego człowieka. Przecież widzi nasze niedoskonałości, upadki, błędy i rozterki, a jednak przychodzi nieustannie, każdego dnia, bez wyjątku do naszej komory celnej, naszego ciasnego serca, ograniczonego brakiem miłości. I najważniejsze – Jezus nigdy nie zamyka przed człowiekiem drogi do Boga, zawsze powtarza: pójdź za Mną, więcej już nie grzesz, jeśli wierzysz, to wiara cię wyzwoli, nie lękaj się, nie trać nadziei, Ja jestem drogą, prawdą i życiem. Emmanuel – Książę Pokoju – niech ma nas w swojej opiece.
Elżbieta Grodzka-Łopuszyńska