Poseł PO Sławomir Nitras zapewniał w środę, że 16 grudnia na sali obrad nie dotykał "żadnej prywatnej rzeczy" należącej do posłów PiS. Wziął tylko do ręki - jak relacjonował - książkę autorstwa prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, która leżała "na ziemi".
Oświadczenie Nitrasa to reakcja na środową konferencję prasową szefa klubu PiS, wicemarszałka Sejmu Ryszarda Terleckiego i rzeczniczki PiS Beaty Mazurek. Terlecki poinformował, że na stronie internetowej Sejmu dostępne jest nagranie z 16 grudnia z sali plenarnej Sejmu, na którym widać, jak "znany poseł PO przeszukuje rzeczy, które pozostawili tam posłowie PiS". Zdaniem Terleckiego, zdarzenie, które widać na nagraniu jest "obrzydliwe".
Politycy PiS nie wymienili posła z nazwiska, jednak wkrótce w internecie i w Sejmie pojawiły się informacje, że chodzi o Nitrasa.
Poseł, który jeszcze w środę późnym popołudniem sam postanowił odpowiedzieć na zarzuty PiS, zapewnił że nie dotykał żadnej prywatnej rzeczy należącej do posłów Prawa i Sprawiedliwości. "Wziąłem tylko do ręki książki, które leżały na ziemi, żadnej prywatnej rzeczy nie dotykałem" - podkreślał Nitras.
Jak mówił, była to książka autorstwa prezesa PiS pt. "Porozumienie przeciw monowładzy. Z dziejów PC". "Pod krzesłem pani minister Zalewskiej znalazłem kilkadziesiąt (...) książek wybitnego pisarza słowiańskiego Jarosława Kaczyńskiego. Zaintrygowały mnie dwie rzeczy w tym zdarzeniu - po pierwsze, że kilkadziesiąt książek tak wybitnego twórcy leży na ziemi pod butami posłanek" - mówił Nitras.
"Ale zaintrygowała mnie też druga rzecz - tytuł tej książki - +Porozumienie przeciw monowładzy+ - i nie kryję, że ten tytuł był głównym powodem, dla którego ja sięgnąłem po tę książkę, bo wydaje mi się, że jeżeli ktokolwiek w Polsce ma pomysł na to, żeby przeciwstawić się monowładzy PiS i prezesa Kaczyńskiego, to trzeba ten pomysł poznać" - dodał poseł PO. "Nawet jeśli to jest pomysł Jarosława Kaczyńskiego, to trzeba poznać pomysł jak poradzić sobie z monowładzą pana Kaczyńskiego" - ironizował.
Nitras powiedział również, że na jego profilu na Facebooku znajduje się "znacznie lepsze jakościowo nagranie" dokumentujące tę sytuację. "W tej chwili obejrzało (je) ponad 800 tysięcy ludzi. Pan Terlecki mógłby dołączyć do tego grona" - dodał.
Poseł Platformy radził też wicemarszałkowi Sejmu, by "zamiast zająć się kręceniem takiej aferki, zajął się lepiej szukaniem kworum, którego do dzisiaj PiS nie znalazł".
"Wydaje mi się, że znacznie ważniejsze jest, żebyśmy za pomocą kamer sejmowych - które, jak widać jest to dowód na to, że rejestrują wszystko w Sejmie - udowodnić, że było kworum na Sali Kolumnowej. Wydaje mi się, że pan Terlecki, jako wicemarszałek izby, tym powinien się zająć, a nie utajniać nagrania, które udowadniają, że tego kworum nie było" - powiedział Nitras.
W jego ocenie, konferencja polityków PiS i zarzuty pod jego adresem, to "próba odwrócenia uwagi od tego, co się realnie dzieje". "Prawdziwym problemem dzisiaj w Sejmie jest to, że Kuchciński (marszałek Sejmu Marek Kuchciński - PAP) i Terlecki ukrywają nagrania, jakoby istniejące na Sali Kolumnowej" - stwierdził poseł Platformy.
Dopytywany dlaczego postanowił zobaczyć co znajduje się w miejscu gdzie zasiadają posłowie PiS, Nitras odparł, że na Facebooku relacjonuje "wszystko z Sejmu".
"Relacjonuję to, jak porzucony został fotel marszałka Sejmu, jak pan marszałek złamał regulamin (...) Ponieważ zauważyłem te książki, to je po prostu sfilmowałem" - mówił Nitras. Jak dodał, w ten sposób wziął na siebie "obowiązki dziennikarskie", ponieważ "dziennikarze zostali wyrzuceni z Sejmu".