Nie ma żadnego powodu, żeby rozwiązywać parlament; Nowoczesna przedstawia pomysły o samorozwiązaniu Sejmu, aby narobić trochę hałasu w telewizji - powiedział w środę szef klubu PiS Ryszard Terlecki.
Lider Nowoczesnej Ryszard Petru zapowiedział, że jeśli 11 stycznia w Sejmie nie odbędzie się debata nt. budżetu na 2017 r. i kolejne posiedzenie Sejmu odbędzie się w Sali Kolumnowej, nie będzie innej możliwości jak samorozwiązanie Sejmu.
Terlecki ocenił w środę w TVN24, że nie ma żadnego powodu, żeby rozwiązywać parlament. "To jest takie zgłaszanie wniosków, o których wiadomo, że nie mają szans, ale zgłasza się je (po to), żeby narobić trochę hałasu w telewizji" - podkreślił.
"Opozycja wyraźnie widzi w tej chwili, że nie ma szans wygrać wyborów, gdyby miało do nich dojść, więc sfrustrowana faktem, że nie ma innych perspektyw, niż trwanie w opozycji do końca kadencji, próbuje zdestabilizować sytuację na tyle, żeby okazało się np., że rząd nie jest w stanie panować nad sytuacją w kraju" - powiedział Terlecki.
Jak ocenił, stąd pojawiają się "histeryczne" i "nieco śmieszne" pomysły, takie jak okupacja sali sejmowej przez opozycję. Zdaniem Terleckiego działania opozycji to "taki trochę operetkowy pucz".
Prezes PiS Jarosław Kaczyński, pytany w wywiadzie dla tygodnika "wSieci", jak ocenia to, co się działo w Sejmie i wokół niego 16 grudnia, odpowiedział: "Trzeba to nazwać wprost: to była próba puczu". "Sygnały o takiej możliwej próbie przejęcia władzy docierały już do nas wcześniej" - dodał prezes PiS.
Pytany, czy słowa Kaczyńskiego w sprawie "próby puczu" to utwardzenie stanowiska PiS, Terlecki powiedział: "To nie jest utwardzenie stanowiska, to jest powiedzenie, że pewien pomysł polityczny zastąpienia normalnych procedur demokratycznych rozróbą i łamaniem prawa się nie powiódł i że teraz jesteśmy w takiej sytuacji, że z tego kryzysu oczywiście trzeba wyjść".
Terlecki na pytanie, czy jeśli nie dojdzie do kompromisu, PiS planuje przeniesienie obrad Sejmu z sali obrad w inne miejsce, powiedział: "Słyszę rzeczywiście różne pomysły, które się pojawiają w przestrzeni medialnej, słyszałem nawet o stadionie, to są oczywiście żarty. My chcemy, żeby Sejm normalnie pracował i będziemy dążyć do tego, żeby tak się stało".
"W tej chwili jest awantura, która nic nie wnosi do perspektyw naszego kraju" - ocenił szef klub PiS. Jak dodał, nonsensem jest mówienie, że mogą być dwa równoległe posiedzenia Sejmu.
Pytany, gdzie odbędą się obrady Sejmu, jeśli opozycja nadal będzie protestowała w sali plenarnej, Terlecki powiedział, że "tam, gdzie to będzie możliwe". "Jeśli to będzie możliwe na sali plenarnej, to oczywiście tam, a jeśli to okaże się niemożliwe, to na innej sali. Prawo nie rozstrzyga, w której sali powinny się odbywać posiedzenia Sejmu" - zauważył polityk PiS.
Od piątku 16 grudnia w sali plenarnej Sejmu przebywają posłowie opozycji, którzy rozpoczęli wtedy protest wobec wykluczenia z obrad posła PO Michała Szczerby i wobec projektowanych zmian w zasadach pracy dziennikarzy w Sejmie, domagając się zachowania jej dotychczasowych reguł. Marszałek Sejmu Marek Kuchciński wznowił obrady w Sali Kolumnowej, gdzie przeprowadzono głosowania m.in. nad ustawą budżetową na 2017 r. Wcześniej w tej samej sali odbyło się posiedzenie klubu PiS. Opozycja uważa, że głosowania w Sali Kolumnowej były nielegalne, m.in. z powodu braku kworum.