Sytuacja w Sejmie rozwija się tak szybko, że satyrycy nie nadążają z wykonywaniem służbowych obowiązków. Pewnym ułatwieniem jest to, że nie muszą nikogo parodiować, wystarczy cytowanie.
„Z rana wyłączyli nam klimatyzację na sali posiedzeń...” – doniosła na Twitterze Kinga Gajewska. Dramat przebywającej w Sejmie posłanki wzruszył internautów nie mniej niż doniesienia Agnieszki Pomaski o wyłączeniu ogrzewania podłogowego w łazience. W tej sytuacji przeprowadzenie Majdanu w Warszawie może się okazać niemożliwe i trzeba będzie wracać do domu na Boże Narodzenie.
Muszę przyznać, że mam duży problem z napisaniem tego felietonu. Kiedy zaczynałem, wydawało mi się, że nic nie przebije tłumaczenia pana, który położył się na chodniku przed Sejmem (napisał, że nie udawał zabitego, tylko chciał zablokować samochody, a że akurat żaden nie jechał, to wstał). W tym czasie uaktywniły się jednak na Twitterze posłanki opozycji. Kinga Gajewska pochwaliła się zdjęciem z walkie-talkie („mamy łączność z protestującymi pod Sejmem”), a potem doniosła o wspominanym już wyłączeniu klimatyzacji. Później wpis o treści: „oświadczenie w sprawie zdjęcia z kartonikiem z pizzerii” pojawił się na koncie Joanny Scheuring-Wielgus. Sytuacja rozwija się tak szybko, że satyrycy nie nadążają z wykonywaniem służbowych obowiązków (choć pewnym ułatwieniem jest to, że nie muszą nikogo parodiować, wystarczy cytowanie). Zanim napiszę ostatnie słowo, początek tekstu może się okazać materiałem dla paleontologów. Jeśli PiS chce być wredny, to zamiast dążyć do rozwiązania konfliktu, powinien go przeciągać do oporu, żeby posłowie opozycji zaczęli w końcu grillować i nie mogli z honorem wyjść z sali plenarnej. Jestem ciekaw, co zrobią 24 grudnia...
Bardzo się cieszę, że protest przerodził się w farsę. Nie tylko dlatego, że śmiech to zdrowie. Cieszę się, bo na początku sytuacja naprawdę wyglądała groźnie. Były ataki na posłów i dziennikarzy, pojawiało się sporo dezinformacji, w dziwnych okolicznościach zaczynała szwankować infrastruktura krytyczna. Istniało ryzyko, że w ramach podgrzewania nastrojów dojdzie do zamieszek, a może nawet rozlewu krwi. Opozycja straszyła „polskim grudniem”, a zdjęcie z prawie poszkodowanym panem leżącym na ulicy było – jak zauważyli autorzy z konkurencyjnego portalu – wzorowane na fotografii Benno Ohnesorga, niemieckiego studenta zastrzelonego przez policjanta podczas demonstracji w 1967 r. Karl-Heinz Kurras, który go zamordował, okazał się po latach agentem Stasi, której zależało na podgrzaniu atmosfery w zachodnich Niemczech. Skoro ktoś wzorował się na tej krwawej prowokacji, to mógł postąpić podobnie i u nas. Jednak zamiast tego mamy spór o to, czy pizzeria rzeczywiście pozdrowiła protestujących, czy oni sami napisali pozdrowienia na pudełku.
Taką rewolucję, moi drodzy, możecie sobie robić.