Ten dramatyczny bilans dotyczy zaledwie ostatniej dekady i ilustruje rosnący dramat wyznawców Chrystusa w Nigerii.
Znaleźli się oni w ostatnim czasie na celowniku grupy terrorystycznej Fulani Herdsmen Terrorists (FHT). Choć na Zachodzie jest ona stosunkowo mało znana, to uważa się ją za trzecią najbardziej niebezpieczną organizację islamską działającą w Nigerii, po bojownikach tzw. Państwa Islamskiego i Boko Haram. Na spotkaniu zorganizowanym przez Papieskie Stowarzyszenie Pomoc Kościołowi w Potrzebie mówił o tym w Rzymie bp Joseph Bagobiri, ordynariusz diecezji Kafanchan w nigeryjskim stanie Kaduna. Na potwierdzenie rozgrywającego się dramatu przywołał on dane dotyczące terenu jego diecezji tylko z ostatnich czterech miesięcy: 53 spalone miasteczka, 808 zabitych, 52 rannych, 1422 zniszczone domy i 16 kościołów.
Jako przyczyny trwających ataków bp Bagobiri wskazuje względy społeczne i religijne. Przypomina zarazem, że dla wyznawców islamu solą w oku jest znaczący wzrost liczby chrześcijan na tym terenie. W ciągu ostatnich stu lat zwiększyła się ona bowiem z prawie zera do 31 proc. populacji. Ten dynamiczny rozwój jest dla islamistów wystarczającym motywem do prześladowań. Nigeryjski hierarcha z bólem zauważa, że gdy chodzi o sytuację wyznawców Chrystusa, wspólnota międzynarodowa nie traktuje Nigerii z równą uwagą, jak np. Bliski Wschód. Co więcej, jak dodaje, nigeryjscy chrześcijanie nie mają nawet wystarczającej opieki miejscowych władz. Stąd też jego wizyta w Rzymie, by przyciągnąć uwagę obserwatorów międzynarodowych i organizacji pomocowych, tak żeby nigeryjscy chrześcijanie nie byli dalej zapomniani dla świata i pozostawieni na niełaskę losu.