W Polsce jest już ponad milion Ukraińców. A będzie ich dużo więcej.
Na wielu polskich uczelniach coraz częściej można spotkać ogłoszenia o korepetycjach napisane cyrylicą. W hipermarketach przy kasie coraz częściej słychać wschodni zaśpiew. Trudno się dziwić. Według oficjalnych szacunków, w Polsce pracuje już prawie milion Ukraińców. I mówimy to tylko o tych pracujących legalnie. A ilu sąsiadów zza Buga u nas pracuje na czarno albo tylko studiuje? Tego możemy się tylko domyślać. Oficjalne szacunki mówią o prawie 1,5 miliona wiz dla obywateli Ukrainy wydanych po 2014 r. A po decyzji o objęciu Kijowa ruchem bezwizowym do Strefy Schengen może być ich w Polsce jeszcze więcej.
Integracja Ukrainy z Unią napotyka coraz większy opór. Do umowy o ruchu bezwizowym musiał zostać dodany mechanizm umożliwiający zawieszenie tej swobody. Premier Holandii zażądał natomiast deklaracji, że stowarzyszenie Unii z Ukrainą nie będzie oznaczało "prawa do mieszkania i swobodnego świadczenia pracy" dla Ukraińców. Widać wyraźne niepokoje unijnych rządów w kwestii napływu do ich krajów imigrantów znad Dniepru. Polaków jednak te obawy wydają się nie dotyczyć. W Polsce coraz więcej naszych sąsiadów zza Buga pracuje w roli pomocy domowej czy na wsi przy zbiorach. Popularnymi wśród nich branżami jest też budownictwo i gastronomia.
Podoba mi się w Polsce, nie rozumiem, dlaczego Polacy tak narzekają na panujące tu warunki – mówi Oleksandr, specjalista z branży budowlanej, mieszkający w Katowicach. Różnica w poziomie życia jest na pewno czynnikiem przyciągającym Ukraińców do naszego kraju. I to nie tylko tych szukających prostych zajęć, ale też fachowców, takich jak Oleksandr. Według badań, już 1/4 pracujących w Polsce przybyszów z zachodniej granicy to wykwalifikowani robotnicy. – Chciałbym zostać w Polsce, założyć własną firmę. Moja córka chodzi tu do przedszkola i całkowicie się zintegrowała z innymi dziećmi – mówi Oleksandr. I wielu jego rodaków może myśleć podobnie. Już niedługo w przedszkolach imiona takie jak Marina, Olena czy Sasza mogą przestać być rzadkością.
W krajach zachodnich ludzie obwiniają imigrantów o utratę pracy i spadek zarobków. W Polsce jednak, mimo migracji ze wschodu, bezrobocie spada. W 2015 było ono najniższe od 1990 r. Rosnąć zaczynają też płace. W sytuacji niskiego bezrobocia to pracownik ma silniejszą pozycję. Może przebierać w ofertach i żądać wyższego wynagrodzenia. W tej chwili GUS podaje, że mamy 360 tys. wolnych miejsc pracy. Nie wszyscy pracodawcy są z tego zadowoleni. Brak rąk do pracy odczuwają np. handlowcy. My cały czas szukamy pracowników, i to mimo że w naszej firmie stawki są wyższe niż gdzie indziej – Mówi Julia, Team Lider jednego ze sklepów sieci TK Maxx – Nikt nie chce pracować popołudniami czy w weekendy – dodaje. Dlatego wielu z nich postanawia więcej płacić pracownikom, a zwłaszcza pracownicom. Przede wszystkim na gorzej płatnych stanowiskach.
A jak mają się do tego ukraińscy pracownicy? Większość z nich wykonuje pracę, na którą Polacy rzadko się decydowali. Jeśli ktoś chciał zbierać truskawki czy opiekować się obcymi dziećmi, jechał na zachód. Na zachód wyjeżdżają też, niestety, budowlańcy czy pielęgniarki. Już dziś trudno znaleźć dobrego specjalistę do remontu. A i ci słabi żądają bardzo dużo za swoją pracę. I tu pojawia się kwestia Ukraińców w Polsce, wśród których rośnie liczba fachowców. Widać, że sąsiedzi zza Buga uzupełniają nasze braki wywołane polską emigracją na Zachód. I ratują poniekąd nasz wzrost gospodarczy, bez którego także i pensje nie będą rosły. Zjawisko spadku bezrobocia, wzrostu płac i rosnącej imigracji ze wschodu wydają się uzupełniać. Może wkrótce za wyższą pensję będziemy mogli wynająć fachowca, na którego nie będzie trzeba czekać w nieskończoność.