Czy dzięki programowi Mieszkanie+ własny kąt będzie tańszy?
Do nadrobienia mamy nie tylko 50 lat komunizmu, ale również dalece niedoskonały model rynku mieszkaniowego lat dziewięćdziesiątych i dwutysięcznych – mówił na poniedziałkowym spotkaniu w siedzibie Giełdy Papierów Wartościowych wicepremier Mateusz Morawiecki. W trakcie konferencji podpisano umowę w sprawie budowy 180 tanich mieszkań na wynajem w Białej Podlaskiej. Do realizacji pilotażowych działań inwestycyjnych zostało wytypowanych też 16 innych miast: Chorzów, Dębica, Gliwice, Katowice, Kobyłka, Nowa Dęba, Pelplin, Poznań, Radom, Skawina, Stalowa Wola, Starogard Gdański, Trzebinia, Tychy, Wałbrzych i Września. Według wicepremiera Morawieckiego, program Mieszkanie+ jest niezwykle potrzebny, gdyż w Polsce oddaje się rocznie zaledwie 150 tys. nowych mieszkań, a już wkrótce może ich brakować nawet 2 do 3 milionów.
Tanie mieszkania na wynajem
Najważniejszym filarem programu Mieszkanie+ jest Narodowy Fundusz Mieszkaniowy. Zakłada on budowę mieszkań pod wynajem, w których zakładany czynsz wynosiłby 10-20 zł za metr kwadratowy (bez uwzględnienia mediów), w zależności od lokalizacji. Jeśli najemca chciałby po 30 latach wejść w posiadanie mieszkania, mógłby odprowadzać 20 proc. dodatkowej składki, która mogłaby być dodatkowym zabezpieczeniem dla spłaty czynszu w wypadku zdarzeń losowych (np. utraty pracy). Tak atrakcyjna cena wynajmu ma być osiągnięta dzięki wykorzystaniu w inwestycji gruntów należących do Skarbu Państwa lub jego spółek. Z oferowanych mieszkań będą mogli skorzystać wszyscy, bez względu na dochody, które będą decydowały tylko o okresie oczekiwania. Pierwszeństwo będą jednak miały rodziny wielodzietne, za każde dziecko będą przyznawane dodatkowe punkty.
Kolejnymi filarami rządowego programu jest wsparcie dla budownictwa czynszowego i Indywidualne Konta Mieszkaniowe. W tym pierwszym wypadku samorządy mogłyby się starać o dofinansowanie nawet 50 proc. kosztów budowy mieszkań komunalnych lub o 20-procentowe dotacje na budowy mieszkań o niższym czynszu, dostępne zarówno dla towarzystw budownictwa mieszkaniowego czy spółdzielni mieszkaniowych, jak i dla deweloperów. W drugim zaś wypadku, stworzone zostaną mechanizmy indywidualnego oszczędzania, do których rząd dokładałby specjalną premię. Minimalny okres oszczędzania wynosiłby 5 lat. Pieniądze zgromadzone na koncie mogłyby być wydane na dowolny cel mieszkaniowy.
Powolna zmiana sposobu myślenia
Gdyby plany rządu doszły do skutku, istniałaby możliwość wynajęcia 50-metrowego mieszkania nawet za 500 zł miesięcznie. Obecnie w Katowicach, Gdańsku czy Krakowie ceny wynajmu oscylują w okolicach 1 800 zł, a w Warszawie grubo przekraczają 2 000 zł. Również opcja dochodzenia do własności jest bardzo atrakcyjna. W najdroższym wariancie najemca będzie płacił 24 zł miesięcznie za metr, a w takiej cenie rzadko otrzyma się kredyt na atrakcyjną lokalizację w dużym mieście. Mieszkanie+ wydaje się być atrakcyjniejsze finansowo od dotychczasowych sposobów wsparcia dla rodzin. Abstrahując od początkowego charakteru Mieszkania dla Młodych, który był bardziej wsparciem dla deweloperów, to działające dotychczas programy były bonusem do kredytu hipotecznego, o warunkach otrzymania często trudnych do spełnienia. Obecnie nacisk zostaje postawiony na kwestię wynajmu.
Problemem pozostaje kwestia finansowania. Średni zakładany koszt budowy metra kwadratowego mieszkania to 2 500 zł. Mimo tego, że grunty pod inwestycję będą udostępniane przez państwo, to w wielu dużych miastach, w których przede wszystkim panuje głód mieszkań, koszt ten nadal pozostaje wyższy od zakładanego. W wielu z tych miast sceptycyzm wobec programu Mieszkanie+ mogą okazać deweloperzy i samorządowcy. Ci pierwsi mogą potraktować go jako niebezpieczną konkurencję i niechętnie w nim partycypować. Ci drudzy, wobec braku państwowych gruntów na ich terenie, mogą być negatywnie nastawieni do udostępniania gruntów komunalnych.
W programie pilotażowym wytypowano zaledwie 2 miasta wojewódzkie, i to nie te największe, może to zwiastować pewne kłopoty już na starcie. Przeszkodą może się okazać również mentalność Polaków, bardzo dbających o poczucie własności własnego lokum. Pokazują to chociażby dane banków, według których to właśnie kredyty hipoteczne spłacamy najsumienniej. Istnieje duże prawdopodobieństwo, że głównymi beneficjentami Mieszkania+ będą niezamożni mieszkańcy mniejszych miejscowości. Rząd zapowiedział jednak, że program ma też służyć wsparciu klasy średniej. O tym, czy ten cel uda się zrealizować, świadczyło będzie zainteresowanie pilotażową ofertą i udział dużych miast w następnym rzucie.