"W reprezentacji Polski nie powiedziałem jeszcze ostatniego słowa" - podkreślił w rozmowie z PAP bramkarz drużyny narodowej piłkarzy ręcznych Sławomir Szmal. "Jeśli będzie potrzebna moja pomoc, jestem do dyspozycji trenera kadry" - dodał popularny "Kasa".
Styczniowe mistrzostwa świata we Francji będą pierwszą wielką imprezą w piłce ręcznej od wielu lat, podczas której w reprezentacji Polski zabraknie Sławomira Szmala. "W reprezentacji nadchodzi zmiana warty" - podkreślił bramkarz.
"Trener szuka młodych zawodników, tworzy drużynę z myślą o igrzyskach olimpijskich w Tokio. Oni muszą się przede wszystkim ograć, zdobywać doświadczenie właśnie na takich imprezach. Trzeba im pomagać i trzymać kciuki, aby z każdym meczem szło im coraz lepiej" - powiedział bramkarz Vive Tauronu Kielce.
Szmal dodał, że w reprezentacji Polski nie powiedział jeszcze ostatniego słowa.
"Na najbliższych mistrzostwach i kolejnych imprezach będą nas reprezentowali młodzi zawodnicy. Ale w momencie kiedy będzie potrzebna moja pomoc, jestem do dyspozycji i stawiam się na zgrupowaniu reprezentacji Polski" - zapewnił najlepszy piłkarz ręczny świata 2009 roku.
Szmal z reprezentacją Polski zdobył trzy medale mistrzostw świata: srebrny w 2007 roku oraz brązowe w 2009 i 2015.
"Najpiękniejszy moment mojej reprezentacyjnej kariery? Nie ma takiego jednego, było ich wiele i to niekoniecznie te, kiedy zakładałem medal na szyję" - odpowiedział.
W bogatej, pełnej sukcesów karierze, do pełni szczęścia zabrakło właściwie tylko medalu olimpijskiego.
"Nie widziałem sportowca, który w stu procentach byłby zadowolony ze swojej kariery. Jest wiele rzeczy, które mogliśmy zrobić lepiej, przywieźć kilka medali więcej" - stwierdził Szmal.
Biało-czerwoni bardzo blisko wymarzonego olimpijskiego podium byli w sierpniu w Rio de Janeiro. W półfinale dopiero po dogrywce ulegli Danii, a w meczu o trzecie miejsce przegrali z Niemcami zajmując ostatecznie czwarte miejsce. "Mało brakowało do tego medalu" - przyznał "Kasa".
"Wszystkie plany pokrzyżowały nam kontuzje, które wydarzyły się podczas tego turnieju. Ale sam występ pokazał, że byliśmy bardzo blisko. Było widać, jak wszyscy byli zawiedzeni. Wszyscy chcieliśmy zdobyć ten medal. Cóż, taki jest sport. Ktoś musi przegrać, żeby ktoś inny zdobył medal" - zauważył z nostalgią w głosie Szmal.
Dodał, że podczas reprezentacyjnej kariery jedna rzecz była dla niego najważniejsza. "Zawsze na parkiecie dawałem z siebie 100 procent. To była moja domena, żeby nie schodzić z parkietu ze spuszczoną głową, że nie zrobiłem wszystkiego co mogłem. Tego sobie nie mogę zarzucić" - zakończył trzykrotny medalista mistrzostw świata.