„Czy Ty jesteś Tym, który ma przyjść?” Jan w więzieniu mógł nabrać wątpliwości, czy Jezus jest Mesjaszem.
Gdy Jan usłyszał w więzieniu o czynach Chrystusa, posłał swoich uczniów z zapytaniem: «Czy Ty jesteś Tym, który ma przyjść, czy też innego mamy oczekiwać?» Jezus im odpowiedział: «Idźcie i oznajmijcie Janowi to, co słyszycie i na co patrzycie: niewidomi wzrok odzyskują, chromi chodzą, trędowaci zostają oczyszczeni, głusi słyszą, umarli zmartwychwstają, ubogim głosi się Ewangelię. A błogosławiony jest ten, kto nie zwątpi we Mnie».
Gdy oni odchodzili, Jezus zaczął mówić do tłumów o Janie: «Co wyszliście obejrzeć na pustyni? Trzcinę kołyszącą się na wietrze? ale co wyszliście zobaczyć? Człowieka w miękkie szaty ubranego? oto w domach królewskich są ci, którzy miękkie szaty noszą. Po co więc wyszliście? Zobaczyć proroka? Tak, powiadam wam, nawet więcej niż proroka. on jest tym, o którym napisano: „Oto Ja posyłam mego wysłańca przed Tobą, aby przygotował Ci drogę”. Zaprawdę, powiadam wam: Między narodzonymi z niewiast nie powstał większy od Jana Chrzciciela. Lecz najmniejszy w królestwie niebieskim większy jest niż on».
1. Skoro triumfuje Herod, a nie prorok upominający się o moralność, to coś tu nie pasuje. Dlaczego dobro nie zwycięża? Nas też niepokoi ogrom niesprawiedliwości w świecie lub powodzenie Herodów różnej maści. Pytamy, czy po przyjściu Zbawiciela świat stał się lepszy, czy zło zostało pokonane, gdzie obiecany pokój, gdzie wyzwolenie? Niepokój mocnego Jana jest czymś, co nam, słabym, daje pociechę. Triumf Boga, dobra, prawdy, miłości nie jest oczywistością. Na tym świecie zwycięstwo Boga, choć realne, jest ciche, pokorne, jakby ukryte. Nadzieja chrześcijańska nie ma oparcia w żadnych znakach ziemskiej siły, jest zakotwiczona w słowie Boga, w Jego obietnicy. 2. Dla pogłębienia sięgnijmy do słów Jana Chrzciciela z Janowej Ewangelii: „Pośród was stoi Ten, którego wy nie znacie” (1,26). Sam Jan wyznaje: „Ja Go przedtem nie znałem” (1,31). Jezus jest blisko, jest pośród nas. Ale Go nie rozpoznajemy, bo Go nie znamy. Albo mamy błędne wyobrażenie o Nim. Rozmijamy się, choć jesteśmy blisko. Pamiętamy szok Jana, gdy Jezus przyszedł do niego po chrzest, jakby sam potrzebował oczyszczenia. Dopiero gdy zobaczył Ducha Świętego zstępującego na Jezusa, uwierzył. Powiedział wtedy: „Oto Baranek Boży”. Rozpoznał Zbawiciela i wskazał Go innym. „Bóg przychodzi jako baranek, a nie jako lew, wilk czy byk. W takiej postaci oczekiwali Go ludzie, jako pierwotnej siły, która ruszy struktury tego świata z posad i w ich miejsce stworzy zupełnie inne, która przyniesie dzień pomsty Boga. (…) Bóg przychodzi jako baranek w sile bezbronnej miłości, i to jest Jego moc. A w chwili, w której dostrzegamy gołębicę i zdajemy sobie z tego sprawę, uświadamiamy sobie także, że w głębi serca czekaliśmy na Baranka, na większą siłę bezbronnej miłości, która przezwycięży głośne i znaczące siły tego świata, która nie niszczy, lecz uzdrawia. Bóg przychodzi jako Baranek – to jest odkupienia świata” (Benedykt XVI). 3. Jezus, odpowiadając, posługuje się cytatem z Izajasza. Wskazuje, że Jego misja jest wypełnieniem prorockiej zapowiedzi. Mesjańskie znaki sprowadzają się do dwóch: zwiastowanie ubogim Ewangelii (ewangelizacja) oraz cuda, w których miłosierny Bóg pochyla się nad człowiekiem dotkniętym nieszczęściem. Znakami obecności Baranka są więc słowo i miłość. I to też jest istotą misji Kościoła – głoszenie Ewangelii i czynienie miłosierdzia. 4. Pan odpowiadając uczniom Jana, wygłasza jego pochwałę jako proroka, jako wysłańca, który przygotował drogę zbawienia. Nie był trzciną kołyszącą się na wietrze. Jezus nie uwolnił Jana z więzienia. Jan umarł śmiercią proroka za trudną prawdę, którą głosił Herodowi. Został zabity jak baranek, tak jak Jezus. Zapowiedział Mesjasza również swoją śmiercią. Był zapowiedzią krzyża. Wilki, tygrysy czy lwy nie lubią baranka, dlatego chcą go rozerwać na strzępy. Dlatego do tajemnicy Jezusa należy krzyż. Kto chce Go rozpoznać i przyjąć, musi zgodzić się także na krzyż, swój krzyż. Ale kto przyjmuje Jezusa-Baranka, odnajduje radość. Nawet w więzieniu i w obliczu śmierci.