Ponownie zaatakowano niemiecki konsulat w Mazar-i-Szarif na północy Afganistanu - poinformowało w czwartek w oświadczeniu ministerstwo spraw zagranicznych Niemiec. Wcześniej tego samego dnia zamachowiec wjechał samochodem w ścianę konsulatu i zdetonował ładunek wybuchowy.
Niemiecki resort spraw zagranicznych poinformował, że doszło do kolejnego "zbrojnego ataku" na konsulat. Afgańskim siłom bezpieczeństwa oraz siłom natowskiej misji Resolute Support udało się jednak odeprzeć atak "ciężko uzbrojonych napastników" - zaznaczono w komunikacie. Nie podano informacji o poszkodowanych.
Było to drugi atak, którego dokonano w czwartek na niemiecką placówkę dyplomatyczną w Mazar-i-Szarif, stolicy prowincji Balch. Wcześniej zamachowiec wjechał ciężarówką w ścianę konsulatu i zdetonował ładunki wybuchowe. Eksplozja była tak silna, że wypadły szyby w okolicznych budynkach, co spowodowało większość obrażeń u ludzi.
W ataku zginęło czterech Afgańczyków, a rannych zostało 119 osób. Wcześniej informowano o dwóch ofiarach śmiertelnych i 110 rannych.
Jak poinformował rzecznik ministerstwa spraw zagranicznych Niemiec, wszyscy niemieccy pracownicy konsulatu są "bezpieczni i nie odnieśli żadnych obrażeń".
Szef niemieckiej dyplomacji Frank-Walter Steinmeier powołał w czwartek wieczorem sztab kryzysowy w związku z atakiem.
Do zamachu przyznali się afgańscy talibowie, którzy powiedzieli, że jest to odwet za atak lotniczy w prowincji Kunduz na północy Afganistanu. Tydzień temu w prowincji doszło do ataku przypuszczalnie sił NATO, w którym zabitych zostało ponad 30 cywilów, a 19 osób zostało rannych. Atak ten wywołał krytykę na świecie. "Śmierć cywilów jest nie do przyjęcia, podkopuje wysiłki na rzecz budowy pokoju i stabilizacji w Afganistanie" - powiedział wówczas wysłannik ONZ do Afganistanu Tadamichi Yamamoto.
Mazar-i-Szarif znajduje się ok. 300 km na północny zachód od Kabulu.
W Afganistanie stacjonuje 938 niemieckich żołnierzy, w większości w prowincji Balch w ramach natowskiej misji Resolute Support.