Podróż papieża do Szwecji była ważnym gestem ekumenicznym. Jak podkreślano, nie było to świętowanie, bo trudno radować się z podziału, ale upamiętnienie, wspólne wołanie do Boga o jedność Kościoła.
Trudno ukryć, że ta podróż papieża budziła jakiś rodzaj znaku zapytania. Czy katolicy mogą świętować 500. rocznicę reformacji? Nie można mówić o radości z powodu podziału Kościoła, to jasne. Historia relacji między Kościołem katolickim a chrześcijańskimi wspólnotami powstałymi w wyniku reformacji jest historią bolesną, zawstydzającą. Kiedy w 1517 roku Marcin Luter, młody zakonnik, doktor teologii, wywieszał swoje słynne 95 tez, w których wzywał do akademickiej debaty na temat odpustów, czynił to prawdopodobnie w dobrej wierze, bez świadomości, że wywoła tym trzęsienie ziemi. Chciał reformy, a nie podziału Kościoła. Ale już trzy lata później, gdy demonstracyjnie pali na stosie księgę prawa kanonicznego, daje zdecydowany sygnał zerwania z Rzymem i odtąd konsekwentnie nazywa papieża Antychrystem. Wymarzona reforma staje się protestem. Znika wspólne kościelne „my” na bazie jednej wiary, pojawia się konfesyjny podział na „my” i „oni”. Katolicy i protestanci. Do eskalacji sporu przyczyniły się mocno czynniki polityczne. Zabrakło pokory, wzajemnego słuchania po obu stronach konfliktu.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
ks. Tomasz Jaklewicz