- Kiedy jestem w Syrii czuję się szczęśliwa mimo zagrożeń i strachu – powiedziała mi syryjska pisarka Samar Yazbek. – Mam wtedy przekonanie, że jestem na swoim miejscu.
Zwracam mojej rozmówczyni uwagę, że dziś w dobie ciągle jednoczącej się Europy, to wyznanie trąci niemodnym, a nawet napiętnowanym przez niektórych patriotyzmem. Odpowiada, że miłość do Ojczyzny nie istnieje tylko w książkach, ale realnie: - Przemoc i niesprawiedliwość wzmacniają uczucia patriotyczne. Przedtem wydawało mi się, że przynależę do całej ludzkości, teraz, kiedy mojemu krajowi dzieje się tyle zła, jeszcze bardziej ważne jest dla mnie, że jestem Syryjką. Choć to też sprawia ból.
Samar Yazbek, autorka „Pękniętego serca Syrii”, od 5 lat przebywa na emigracji w Paryżu. Przyjechała do Krakowa promować swoją książkę na „Festiwalu Conrada”. Wojna w jej kraju trwa dłużej niż II wojna światowa - pięć lat, siedem miesięcy, trzy tygodnie, a końca nie widać. Trzy razy przeprawiała się przez linię frontu i wracała do swoich. - Wyjechałam do Francji jak wielu prześladowanych – mówi. - Jeździłam z prelekcjami, pisałam artykuły do „New York Timesa”, „Guardiana”. Ale wiedziałam, że to nie wystarczy. Jako pisarka muszę być świadkiem tego, co się dzieje w mojej Ojczyźnie. Moją bronią jest słowo. Jestem przekonana, że mogę nim zmienić świat.
Ostatni raz pojechała do Syrii w 2013 na tereny objęte rządami państwa islamskiego. - Widziałam jak nasza rewolucja została zawłaszczona przez dżihadystów napływających przez otwarte granice. Na moich oczach ginęła ludność cywilna i pokojowi aktywiści, którzy przyjechali z misją humanitarną. Oglądałam zrównane z ziemią wsie, miasta, domy, ulice, drzewa, jakby przejechał po nich ogromny czołg. Po powrocie napisałam swoje książki, żeby oddać głos tym, którzy są go pozbawieni.
Pytam, co trzyma Syryjczyków na miejscu. - Gdzie mają uciec? - odpowiada. - Kiedy porzucą swoje domy staną się bezdomnymi, uchodźcami. Trzyma ich tam poczucie własnej godności.
Z Samar Yazbek rozmawiałam przy pomocy tłumacza z arabskiego. Pisarka mówi po arabsku, żeby „zaprzyjaźnić” rozmówców z jej ojczystym językiem. Przypomina, że powstała w nim wielka literatura i mówią nim dobrzy ludzie, nie tylko ekstremiści islamscy, jak pokazują media. Na zakończenie spotkania dziękuję jej za to. Dzięki temu odkryłam, że arabski to język cierpiących Syryjczyków, którym wołają świat o pomoc.
Barbara Gruszka-Zych Dziennikarka działu „Kultura”. W „Gościu” od 1988 r., reportażystka, poetka, pisarka, krytyk literacki. Należy m. innymi do: Stowarzyszenia Pisarzy Polskich, Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich, Górnośląskiego Towarzystwa Literackiego. Wydała ponad dwadzieścia tomików wierszy. Opublikowała też zbiory reportaży oraz książki wspomnieniowe. Laureatka wielu prestiżowych nagród. Wybory jej wierszy zostały wydane po litewsku i rosyjsku w Kownie, Wilnie, Petersburgu i Petersburgu i Wilnie.