„Są to cacka, jakich Warszawa jeszcze nie widziała w tej ilości i rozmaitości” – pisał o stylu nadświdrzańskim Bolesław Prus. Takich domów zostało w okolicach Otwocka jeszcze kilkaset, ale znikają w zastraszającym tempie.
Przedzieramy się przez las, mijając wiekowe okazy sosen. Zarośnięta krzewami droga wydaje się prowadzić donikąd, ale już po chwili spomiędzy gałęzi wyłania się drewniany dom, liczący grubo ponad sto lat. Precyzyjnie rzeźbione ażurowe detale i charakterystyczny ganek wskazują, że mamy do czynienia ze stylem nadświdrzańskim, przez niektórych nazywanym „świdermajerem”. To potoczna nazwa drewnianej architektury letniskowej, powstającej głównie na przełomie XIX i XX wieku w okolicach Otwocka – wzdłuż linii kolejowej od Wawra po Śródborów. Zostało tych domów jeszcze kilkaset, ale znikają w zastraszającym tempie. Jedne, pozbawione opieki, niszczy po prostu upływający czas, ale wiele innych celowo podpalono, żeby pozyskać grunt pod zabudowę. Działki w tych okolicach są bardzo drogie i stanowią łakomy kąsek dla deweloperów.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Szymon Babuchowski