Odpowiedzialność za poczętego potomka w równym stopniu spoczywa na matce i na ojcu.
Wywiad piosenkarki, w którym opowiada o swojej aborcji, przyznam, zrobił na mnie wrażenie. Ale daleka jestem od potępiania. Dlaczego? Bo z każdego niemal słowa, zdania odczytuję następujące stany: zalęknienie, zagubienie, ból, osamotnienie i brak poczucia oparcia. W kimkolwiek. A jeśli mówimy o „kimkolwiek” w kontekście aborcji, to myślimy: „dalsza i bliższa rodzina”, a szczególnie „ojciec dziecka”. No właśnie. W wywiadzie jest mowa o enigmatycznym „narzeczonym”, który jest co prawda dobrym ojcem, ale obciążać go kolejnymi dziećmi to już niekoniecznie trzeba. Co to oznacza? Konkretnej sytuacji nie znamy na tyle dogłębnie, by ją dalej analizować. Ale przenieśmy ją na inne, na bardzo, bardzo wiele innych przypadków, które dzieją się wokół i które – gdy się dobrze przypatrzymy – obserwujemy niemal na co dzień.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.