Szczegół, który dyskwalifikuje chrześcijanina, to mieć ambicje wyprzedzenia wszystkich.
Odnosi się wrażenie, jakoby wyznanie Pawła o pewności nagrody było bliskie modlitwy faryzeusza ze świątyni. To tylko złudzenie podobieństwa. W rzeczywistości Paweł pisze o nagrodzie (wieńcu sprawiedliwości), którą spodziewa się otrzymać na ostatku, z taką pewnością, ponieważ pokłada nadzieję nie w swoich czynach, ale w Panu, który wyrwał go z paszczy lwa i ostatecznie przyjmie do swego królestwa. Stary apostoł nie myśli o sobie, że jest pierwszy w szeregu godnych uznania i pochwały ze względu na swe zasługi. Nie przechwala się swoimi dobrymi czynami. Dietrich Bonhoeffer powiedział ongiś, że serce czyste nie brudzi się ani złymi, ani dobrymi uczynkami. Myślał o naszej ludzkiej skłonności do przechwalania się i obnoszenia z dobrymi czynami. Tak, jesteśmy skłonni ubrudzić się nawet dobrem, gdy pysznimy się nim przed samymi sobą, czy – jak w przypadku faryzeusza z przypowieści – przed Bogiem. Stawia się więc apostoł na samym końcu biegnących ku mecie wieczności. Nie sposób jednak nie zauważyć, jak wspominając sądowe rozprawy, zaczyna od słów: „w pierwszej mojej obronie nikt przy mnie nie stanął”. Przez całe swe apostolskie posługiwanie bywał posądzany i osądzany, stąd też spodziewa się na mecie życia otrzymać wieniec sprawiedliwości, obiecany tym, którzy zachowali wiarę i umiłowali objawianie się Chrystusa.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
o. Augustyn Pelanowski