Śmiało, dobijcie młodych, przedsiębiorczych, utrzymujących uprzywilejowane grupy wczesnych emerytów i inne KRUSy. Są niegroźni: żaden związek zawodowy nie ściągnie ich do Warszawy, żeby palić wam opony pod oknami.
Szeregowi członkowie partii rządzącej wiją się jak mogą, żeby uniknąć odpowiedzi na pytania o planowaną reformę systemu podatkowego, który ostatecznie dobije tzw. klasę średnią w Polsce. Bo to – tłumaczą – na razie tylko dyskusja, pomysł, nie ma decyzji, projekty będą później, więc później będziemy rozmawiać...
Nie, panie i panowie posłowie PiS – sam fakt, że w tym rządzie, który obiecywał rewolucyjne ułatwienia w prowadzeniu działalności gospodarczej (zresztą, który tego nie obiecywał), że w tym rządzie w ogóle pojawiła się myśl, by ludzi przedsiębiorczych ukarać złodziejską daniną, dyskredytuje was w oczach wyborców. Tak, wiem, wyborców nieszkodliwych, bo zbyt rozproszonych, niereprezentowanych przez żaden silny związek zawodowy, niezdolnych do tego, by zablokować stolicę, palić opony pod ministerstwami, wysypać zboże pod bramą sejmu i by zmusić was do dymisji. Oni poradzą sobie w inny sposób – przeniosą firmy do krajów, w których nikomu do głowy nie wpadnie, by karać za... napędzanie gospodarki i podnoszenie dochodu narodowego brutto. Tak, bo to właśnie małe i średnie przedsiębiorstwa, nierzadko małe firmy rodzinne, w każdym cywilizowanym kraju tworzą dobrobyt społeczeństwa. To nie żadni „bogacze”, na których trzeba nasłać Janosika (a na bogaczy trzeba?), tylko najczęściej mozolnie budujący swoją markę, w oparciu o własny kapitał, dający pracę innym, ludzie, dla których kwota, którą rząd chce obłożyć 40 proc. podatkiem (!) jest i tak symbolicznym wynagrodzeniem wysiłku i ryzyka, jakie podejmują. Oni sobie poradzą, przenosząc działalność do Czech czy innego Luksemburga. Tylko że straci na tym cały kraj, w tym uprzywilejowane grupy, które dzięki ich działalności, ich ryzyku, ich podatkom jeszcze się utrzymują. A wtedy, jak wam opony zapłoną pod oknami i miasta namiotowe wyrosną na ulicach, to mówiąc: „nie mamy z czego podwyższyć” – rzeczywiście nie będziecie kłamać. Bo naprawdę nie będzie z czego. Bo chyba nie poprosicie czeskiego rządu, żeby się wpływami z działalności polskich przedsiębiorców z wami podzielił...
Jacek Dziedzina Zastępca redaktora naczelnego, w „Gościu” od 2006 roku, specjalizuje się w sprawach międzynarodowych oraz tematyce związanej z nową ewangelizacją i życiem Kościoła w świecie; w redakcji odpowiada m.in. za kierunek rozwoju portalu tygodnika i magazyn "Historia Kościoła"; laureat nagrody Grand Press 2011 w kategorii Publicystyka; ukończył socjologię na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim, pracował m.in. w Instytucie Kultury Polskiej przy Ambasadzie RP w Londynie, prowadził również własną działalność wydawniczą.