Jest taki tydzień, w którym tematy naukowe zajmują zawsze czołówki gazet i wiadomości telewizyjnych. W którym dziennikarze radiowi prześcigają się w cytowaniu autorytetów naukowych, a internet aż kipi najpierw od typów, a potem od komentarzy naukowych. To tydzień noblowski.
Wponiedziałek ogłaszana jest Nagroda Nobla z medycyny i fizjologii. Potem jest fizyka, a kolejnego dnia, w środę, chemia. Na tym kończą się nagrody z nauk ścisłych. Później przyznawane są Noble pokojowe, ekonomiczne i literackie. Ale to już zupełnie inna para kaloszy. Nobel pokojowy, a czasami także ekonomiczny, bywa dość blisko polityki. Często budzi zdziwienie, jak w przypadku nagrody pokojowej dla Baracka Obamy, świeżo wybranego prezydenta USA. Honor spotkał Obamę mimo tego, że ten dla światowego pokoju jeszcze niczego nie zdążył zrobić. Mówiono wtedy, że nagroda ma być „na zachętę”. Dzisiaj Obama – oględnie mówiąc – nie byłby faworytem do przyznania nagrody. Noble z dziedzin nauk ścisłych też wzbudzają emocje, ale faktem jest, że w ich historii nie było przypadku przyznania nagrody awansem, na zachętę. Kontrowersje w przypadku Nobla z fizyki, chemii czy medycyny pojawiają się dopiero po latach, gdy okazuje się, że uhonorowane odkrycie wcale nie było aż tak istotne, jak się wydawało. Cóż, to ryzyko przyznawania jakichkolwiek nagród.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Tomasz Rożek