Serce moje poruszyło się i rozradowało na maxa, bo byłam już pewna, że to Pan mnie dziś zaprowadził do Maryi i zapragnął, bym właśnie w tej chwili, gdy domownicy jeszcze snem zmorzeni, odmówiła tę dziesiątkę i kolejne, powierzając Maryi dzieci własne i duchowe.
W miniony czwartek, 6 października, jak co tydzień słuchałam mojej ulubionej audycji w Radiu eM „Z górnej półki”, podczas której prowadzący ją Grzegorz Bociański i Marcin Jakimowicz dużo mówili o modlitwie różańcowej, zachęcając do jej odmawiania. Swoimi słowami wzbudzili w moim sercu refleksję, że ostatnimi czasy jakoś tak zaniedbałam trzymanie się tego „koła ratunkowego”, jak to określili. Podczas audycji były cytowane bardzo ważne słowa o. Augustyna Pelanowskiego, zawarte w opublikowanym na stronie „Gościa Niedzielnego” wywiadzie zatytułowanym „Ona jest tęczą!”. Paulin powiedział między innymi, że: „Jeśli przez różaniec wchodzę w atmosferę Jej (Maryi) oddziaływania, Jej dotyku, to zmienia się nie tylko moje nastawienie uczuciowe, psychiczne, ale przed wszystkim duchowe. Zaczynam patrzeć na świat jak Ona”. Wyjaśnił także, dlaczego podczas różańca trzeba odmawiać „Zdrowaś Maryjo” aż 50 razy: „Ponieważ jesteśmy tak zaśmieceni, że odmówienie raz „Zdrowaś Maryjo” do nas nie dociera, powtarzamy tę modlitwę 50, 100, 150 razy. To terapia oczyszczająca. Trzeba te śmieci wykopać łopatą, kilkadziesiąt razy wykonać ten sam modlitewny ruch, by umożliwić Maryi dotknięcie mnie do żywego”. Na stwierdzenie, że żadna modlitwa na świecie nie jest tak wyszydzana, o. Pelanowski odpowiedział, że: „jest najskuteczniejsza, jest pierwotnym dotknięciem tajemnicy Boga, bo jest zbudowana ze słów Biblii, ze słów Zwiastowania i Nawiedzenia. Wchodząc w nią uczestniczymy w tajemnicy Wcielenia. Jest najlepszym przygotowaniem do Komunii św. Zły duch nie znosi tej modlitwy”.
Podczas audycji wspomniano także, jak kiedyś o. Pelanowski powiedział, że „kiedy odmawiamy różaniec, jesteśmy niewidzialni dla złych duchów i to nie jest żadna głęboka metafora”. Ponadto redaktorzy doszli do wniosku, że mimo iż czasami te dziesiątki odmawiamy bezmyślnie, wchodząc w jakiś trans, nie jest to złe, lecz jest to taki oddech, przylgnięcie do Boga, który patrzy na nasze serca. Jeśli nasze serce nie jest pojednane, pogodzone, to cokolwiek by się powiedziało, nawet różaniec, czy inne formułki uświęcone przez Kościół, to Bóg tego nie przyjmie. Lepiej więc bezmyślnie „odklepywać” te dziesiątki, ale być w tej atmosferze, niż nie mówić w ogóle, stwierdzając, że jest to automatyczne, nic z tego nie wychodzi i nie umiem się skupić, więc nie będę Ci Panie Boże zawracał głowy. To jest takie największe kłamstwo. W każdej modlitwie najbardziej chodzi o serce, a nie o rozum, bo co z tego, że będziesz rozważał coś, jeśli to nie dotrze do serca.
Osobom, które mają problem z modlitwą różańcową, prowadzący audycję polecili, by mimo wszystko zmuszali się do tej modlitwy i trzymali się paciorków różańca jak koła ratunkowego.
Te wszystkie słowa rozważałam w swoim sercu do kolejnego dnia, kiedy to Facebook przypomniał mi, że dokładnie rok temu dałam świadectwo swojej modlitwy różańcowej (dostępne tutaj). Po przypomnieniu sobie jego treści, uświadomiłam sobie po raz kolejny, że zaniedbałam ostatnimi czasy modlitwę różańcową i postanowiłam to w jakiś sposób zmienić. Podczas rodzenia się w sercu tego pragnienia, rzuciło mi się w oczy zdjęcie wschodu słońca, co przywołało w sercu piosenkę „Każdy wschód słońca Ciebie zapowiada, nie pozwól nam przespać poranka”. Wieczorem zasypiałam z jej brzmieniem w sercu…
Dziś, 8 października, wczesnym porankiem nagle się wybudziłam i już nie potrafiłam zasnąć. Zapytałam więc Pana, dlaczego nie daje mi zasnąć i pospać dłużej, wszak cały tydzień muszę wcześnie rano wstawać do pracy, a sobota to jedyny dzień, w którym mogłabym pospać dłużej. Po tej myśli coś mnie nagle tchnęło, by pójść do kuchni i włączyć Radio eM. No i w tym momencie usłyszałam na falach eteru…modlitwę różańcową! Zrozumiałam, że Pan obudził mnie po to, by zaprowadzić mnie dziś do Maryi, bym oddała Jej cześć o poranku podczas modlitwy różańcowej, bym Ją pozdrowiła i Jej powierzyła siebie i moich bliskich.
Radiowy różaniec trwał, a ja szybko pobiegłam po swoje „paciorki” i wyznaczoną mi na ten miesiąc w Róży Różańcowej dziesiątkę różańca: Tajemnice Radosne, 2. Nawiedzenie św. Elżbiety. Gdy już usiadłam spokojnie przy radiu, by odmówić wraz z redaktorami Radia eM kolejną dziesiątkę, usłyszałam: Druga Tajemnica Radosna, Nawiedzenie św. Elżbiety. Serce moje poruszyło się i rozradowało na maxa, bo byłam już pewna, że to Pan mnie dziś zaprowadził do Maryi i zapragnął, bym właśnie w tej chwili, gdy domownicy jeszcze snem zmożeni, odmówiła tę dziesiątkę i kolejne, powierzając Maryi dzieci własne i duchowe. Z wielką radością i miłością w sercu odmówiłam więc cały różaniec. A po jego odmówieniu Pan dał mi kolejny znak swojej obecności i tego, że to właśnie On pragnie mnie prowadzić do Maryi, tak jak Ona prowadzi mnie do Niego! Tym znakiem była nadana w radiu eM od razu po zakończeniu różańca piosenka „Każdy wschód słońca Ciebie zapowiada, nie pozwól nam przespać poranka”, a więc utwór, z którym kładłam się wczoraj spać. W tym momencie jeszcze silniej poczułam obecność Boga. On znał moje wieczorne pragnienie serca, słyszał utwór, który mu w duszy śpiewałam i zapragnął mi pomóc w realizacji tego zamierzenia.
Dziękuję Ci Panie, że w tak niezwykły sposób, z tak ogromną mocą i siłą prowadzisz mnie swoimi ścieżkami, że tak ekspresowo spełniasz pragnienia mojego serca. Jesteś wierny, wielki, wspaniały i dobry. Kochasz mnie miłością ogromną, co czuję bardzo wyraźnie. Gdy Tobie powierzam każdy moment swojego życia, Ty od razu je przenikasz, dotykasz, prowadzisz. Nie pozwalasz mi upadać, a gdy zdarzy się upadek, od razu wyciągasz do mnie rękę i mówisz: „Wszystko jest możliwe dla tego, kto wierzy (Mk 9, 23) lub „Twoja wiara cie ocaliła, idź w pokoju i bądź uzdrowiona ze swojej dolegliwości” (Mk 5,34), „Mówię Ci wstań, weź swoje łoże i idź do domu: (Mk 2, 11).
Dziękuję Ci Panie, że podnosisz mnie każdego dnia z wszelkich upadków, że tak wspaniale realizujesz słowa Pisma Św.: „Jezus ujął go za rękę i podniósł, a on wstał” (Mk 9, 27).
Warto Tobie Panie powierzać każdą chwilę życia, bo Ty nie tylko prowadzisz do Maryi, ale wiedziesz przez życie Twoim Słowem i działaniem, wspierając, pomagając i pozwalając utrzymać się w pionie oraz trzymać się wyznaczonej przez Ciebie drogi do zbawienia. Chwała Tobie Panie!
Anna Zagalska