Nie wiem, po co jest nowy projekt PiS ws. Trybunału Konstytucyjnego - powiedział w piątek PAP prezes TK Andrzej Rzepliński. Jego zdaniem będzie można go oceniać, jak zostanie uchwalony. "Wszystko może się zmienić w ciągu godziny" - dodał.
Złożony przez PiS w piątek projekt ustawy o statusie sędziów TK określa ich prawa i obowiązki. Obejmuje m.in. sprawy immunitetu sędziowskiego, nietykalności osobistej, uposażeń oraz odpowiedzialności dyscyplinarnej. Projekt zasadniczo utrzymuje dotychczasowe uposażenia sędziów TK oraz sędziów w stanie spoczynku. Przewiduje jawność oświadczeń majątkowych sędziów. Ma być wprowadzona generalna bariera wieku 70. lat dla sędziego TK, z możliwością przedłużenia tego po stwierdzeniu dobrego stanie zdrowia przez lekarza. Do katalogu kar dyscyplinarnych dla sędziego TK dodano by obniżenie uposażenia od 10 do 20 proc. na okres do 2 lat.
Rzepliński powiedział PAP, że nie zna jeszcze tego projektu. "Nie wiem, po co on jest. Może dlatego, że zbliża się koniec terminu wskazanego przez Komisję Europejską (...); być może chodzi o kontynuowanie polityki niestandardowego traktowania organu, który wymaga trwałego, stałego i nienaruszalnego prawa regulującego tryb jego postępowania i organizacji" - dodał. "Prawo nie może być elementem wojny z TK" - podkreślił.
Pod koniec lipca Komisja Europejska wydała zalecenia dla polskich władz ws. TK - to drugi etap prowadzonej od stycznia wobec Polski procedury tzw. ochrony praworządności. KE zaleciła przestrzeganie wyroków TK z grudnia ub.r. dotyczących wyboru sędziów TK; opublikowanie i pełne wykonanie wyroku z 9 marca ws. grudniowej nowelizacji ustawy o TK oraz późniejszych wyroków TK. Polsce dano trzy miesiące na poinformowanie KE o realizacji zaleceń. Kolejnym etapem procedury może być wniosek do Rady UE o stwierdzenie zagrożenia dla rządów prawa w Polsce.
Na pytanie o zapisy projektu utrzymujące uposażenia sędziów TK - w kontekście wcześniejszych zapowiedzi medialnych PiS o konieczności "debizantyzacji" Trybunału, Rzepliński odparł, że widocznie posłowie PiS "dostali jakieś polecenie". "Tu nie ma żadnego Bizancjum" - oświadczył prezes TK. Wyraził przekonanie, że to jeszcze nie ostatni projekt ustawy odnoszącej się do TK.
Spytany, czy będzie uczestniczył w pracach legislacyjnych nad tym projektem, Rzepliński odpowiedział: "Jeśli zostanę zaproszony to tak, ale nie zostanę zaproszony".
Nowy projekt powtarza zapis ustawy o TK z 22 lipca br., że sędzia TK po złożeniu ślubowania przed prezydentem stawia się w TK w celu podjęcia obowiązków, a prezes Trybunału przydziela mu sprawy i stwarza warunki umożliwiające wypełnianie obowiązków sędziego. 11 sierpnia TK niejednogłośnie uznał ten zapis za niezgodny z konstytucją - rząd nie uznał tego rozstrzygnięcia za wyrok i nie opublikował go w dzienniku urzędowym.
"Jeśli taki zapis jest w projekcie, to traktuję to jako ponowne wezwanie przez władzę ustawodawczą pana prezydenta, żeby zaprosił do złożenia ślubowania trzech sędziów wybranych 8 października ub.r." - oświadczył Rzepliński.
Nie dopuszcza on do orzekania trzech sędziów wybranych w grudniu ub.r. przez obecny Sejm (Henryka Ciocha, Lecha Morawskiego i Mariusza Muszyńskiego). Według Rzeplińskiego ich miejsca w TK są zajęte przez trzech sędziów wybranych do TK w październiku ub.r. przez Sejm (Romana Hausera, Andrzeja Jakubeckiego i Krzysztofa Ślebzaka) - w sposób uznany w grudniu ub.r. przez TK za zgodny z konstytucją (sędziów tych nie zaprzysiągł prezydent Andrzej Duda). Według PiS Rzepliński nie ma podstaw prawnych by nie dopuszczać "grudniowych" sędziów - prokuratura w Katowicach prowadzi śledztwo w sprawie tych działań prezesa TK.