Z niewiadomego powodu pociąg podmiejski nie zatrzymał się w wyznaczonym miejscu i wjechał w stację.
W wypadku kolejowym, do którego doszło w czwartek na stacji w Hoboken pod Nowym Jorkiem, zginęła jedna osoba, a co najmniej 65 odniosło obrażenia - podał gubernator stanu Nowy Jork Andrew Cuomo. Wcześniej informowano o co najmniej trzech ofiarach śmiertelnych.
Wiadomość o trzech zabitych i ponad 100 rannych podawały niektóre media amerykańskie i lokalne władze, w tym telewizja NBC.
Z relacji świadków zdarzenia wynika, że z niewiadomego powodu pociąg podmiejski nie zatrzymał się w wyznaczonym miejscu i wjechał w stację. Na zdjęciach zamieszczonych w mediach społecznościowych oraz na nagraniach stacji telewizyjnych widać, że pociąg ostatecznie zatrzymał się między poczekalnią i peronem oraz że załamała się część metalowego zadaszenia w tym miejscu.
Według świadków pociąg staranował bariery ochronne umieszczone na końcu toru i wjechał w halę stacji. "Pociąg po prostu się nie zatrzymał" - opowiadał jeden ze świadków, cytowany przez stronę internetową USA Today.
Jedna z pasażerek Bhagyesh Shah powiedziała, że pociąg był zatłoczony, a szczególnie dużo osób podróżowało w pierwszych dwóch wagonach, z których łatwo jest przedostać się do wyjścia ze stacji. Osoby z drugiego wagonu po wypadku wychodziły z niego przez okna.
Na miejsce zdarzenia skierowano liczne wozy policji i straży pożarnej. Służby ratunkowe obawiają się o trwałość naruszonej struktury stacji. Lokalne przedsiębiorstwo transportowe w komunikacie poinformowało, że na skutek "poważnego wypadku" całkowicie zawieszone zostały połączenia przez stację w Hoboken.
Przyczynę wypadku ma wyjaśnić śledztwo. Telewizja CNBC podała, powołując się na źródła w organach odpowiedzialnych za bezpieczeństwo, że nic nie wskazuje na akt terroryzmu albo czyjeś rozmyślne działanie.
Feralny pociąg wystartował ze Spring Valley w stanie Nowy Jork o godz. 7.23 (godz. 13.23 w Polsce) i uległ wypadkowi o godz. 8.45 (14.45). Stacja w Hoboken oddalona jest zaledwie o 11 km od Nowego Jorku i jest jednym z najruchliwszych miejsc przesiadkowych w drodze na Manhattan.
Wypadki pociągów nie należą w USA do rzadkości, ponieważ kolejowy transport pasażerski jest w tym kraju niedofinansowany - pisze agencja AFP. Ostatni duży wypadek miał miejsce w maju 2015 roku, gdy pociąg relacji Waszyngton-Nowy Jork wykoleił się w Filadelfii; zginęło wówczas osiem osób, a około 200 zostało rannych. Z kolei w grudniu 2013 roku jadący zbyt szybko pociąg podmiejski w Nowym Jorku wypadł z torów na zakręcie, powodując śmierć czterech osób i obrażenia u kolejnych 67.