Administracja Donalda Trumpa będzie prawdziwym przyjacielem Polski i Polaków - zapewniał republikański kandydat na prezydenta USA, który w środę wygłosił przemówienie do przedstawicieli Polonii w Chicago.
Na spotkaniu zorganizowanym w siedzibie Kongresu Polonii Amerykańskiej (KPA) Trump z uznaniem mówił o roli Polski w NATO, dziękował za udział polskich żołnierzy w operacjach sojuszu w Iraku i Afganistanie oraz podkreślał wkład amerykańskiej Polonii w historię i rozwój Stanów Zjednoczonych.
Na zamkniętym dla mediów spotkaniu z prezesem Kongresu Polonii Amerykańskiej, Radą Dyrektorów Kongresu KPA reprezentujących kilka stanów, działaczami polonijnych organizacji i przedstawicielami biznesu Donald Trump zapewnił, że jeżeli wygra wybory, to zajmie się sprawą zniesienia amerykańskich wiz dla Polaków już w pierwszych tygodniach po objęciu urzędu.
"Wkład Polaków w rozwój Ameryki dotyczy każdego aspektu naszego życia i zostanie to docenione, jeśli znajdę się w Białym Domu. Polacy zostaną docenieni, gdyż na to zasługują, pamiętajcie o tym" - podkreślił republikański kandydat na prezydenta, zabiegając o głosy Polonii i Amerykanów polskiego pochodzenia.
"Takie słowa z ust kandydata na prezydenta bardzo cieszą, szczególnie deklaracja kontynuowania i zacieśniania sojuszu. Na naszym spotkaniu pokazał, że interesuje się sprawami Polski i Polonii w Stanach Zjednoczonych" - powiedział PAP prezes Kongresu Polonii Amerykańskiej Frank Spula, który gościł Trumpa w swojej siedzibie.
Zaznaczył, że KPA jako organizacja non profit nie może popierać żadnego z kandydatów w wyborach prezydenckich. Dodał, że jest gotowy spotkać się także z Hillary Clinton, demokratyczną rywalką Trumpa.
Donald Trump w swoim przemówieniu z uznaniem mówił o roli Polski w NATO oraz wypełnianiu zobowiązań w kwestii obronności.
"Polska jest jednym spośród pięciu krajów NATO, które w rzeczywistości przeznaczają 2 procent PKB na obronność. To interesujące, bo wiele razy o tym mówiłem podczas kampanii. Wiele krajów niechętnie się z tego wywiązuje. Polska w całości i na czas wypełnia te zobowiązania" - oznajmił.
"Gdyby wszyscy mieli taki sam wkład jak Polska, wszyscy nasi sojusznicy byliby bezpieczniejsi" - dodał republikański kandydat.
Trump w swoim przemówieniu nawiązał też do krytycznych słów wypowiedzianych pod adresem Polski przez byłego prezydenta Billa Clintona. Na jednym z wieców poparcia jego żony Hillary Clinton, demokratycznej rywalki Trumpa, ocenił on, że Polska i Węgry, które "nie byłyby wolne" bez udziału USA, uznały, że "z demokracją jest za dużo kłopotu".
"Czujemy się zobowiązani do zapewnienia bezpieczeństwa Polsce, gdyż jest to istotne ze względu na bezpieczeństwo całej Europy Wschodniej. Tymczasem prowadząc kampanię na rzecz swojej żony, Bill Clinton mówił, że dla Polski demokracja jest czymś zbyt trudnym. I mówił tak ze względu na sprzeciw Polski wobec przyjęcia uchodźców" - powiedział Trump.
"Jestem z wami i rozumiem was. Kochacie nasz kraj (Stany Zjednoczone - PAP)" - zwracał się do przedstawicieli Polonii. Prosił o głos oddany na niego, dziękował za gorące przyjęcie i zapewniał, że będzie "partnerem dla Polski i Polonii", jeżeli wygra wybory.
"Dużo ciepłych słów, ale to nie dziwi w kampanii wyborczej, jednak i dużo konkretów. Bardzo się cieszę, że republikański kandydat na prezydenta Donald Trump wie o tym, że Polska przekazuje 2 proc. PKB na obronność, stawiając Polskę jako przykład kraju wywiązuje się z odpowiedzialności za bezpieczeństwo swoje i sojuszników" - powiedział PAP konsul generalny RP w Chicago Piotr Janicki.
"Wie sporo o Polsce, więcej, niż się spodziewałem. Zaskoczył mnie tym, że zna historię polskiego osadnictwa. Wie, jak ważną grupą społeczną są Polacy w Stanach Zjednoczonych. Donaldowi Trumpowi bardzo podoba się etos pracy Polaków, wie, że w Polsce ludzie ciężko pracują na sukces, również Ameryki, i wie też, że ten kraj (USA - PAP) był budowany również rękami Polaków" - podsumował konsul Janicki.
Sztab Trumpa ostatecznie zdecydował się na jego spotkanie z przedstawicielami amerykańskiej Polonii. Jego organizacja przesuwała się w czasie ze względu na bardzo napięty kalendarz kandydata.
"Plany były przekładane. Upadały co najmniej sześć, siedem razy. Nawet w ubiegłym tygodniu Trump zmieniał swoje plany przyjazdu do Chicago, ale byli przekonani, że wyborcy pochodzenia polskiego i społeczność polska w Ameryce jest bardzo ważna"- powiedział PAP Ciosek. Okazja pojawiła się w tym tygodniu, kiedy republikański kandydat ostatecznie przybył do Chicago. Miał też wcześniej zaplanowane spotkania z darczyńcami w Bolingbrook, mieście położonym ok. 50 km od Chicago.
W obu miejscach pojawili się przeciwnicy Trumpa, chociaż protesty pod Bolingbrook Golf Club były liczniejsze. Z kolei na budynku KPA w nocy przed przyjazdem Donalda Trumpa pojawiło się graffiti z obraźliwymi słowami pod jego adresem.
O tym, że "Polska będzie miała ponownie w Stanach Zjednoczonych niezawodnego sojusznika", jeżeli Donald Trump zostanie wybrany na prezydenta, zapewniał były burmistrz Nowego Jorku Rudy Giuliani. Jeden z największych popleczników Donalda Trumpa w krótkim przemówieniu, w którym zapowiadał miliardera, skrytykował administrację prezydenta Baracka Obamy, w której Hillary Clinton była sekretarzem stanu, za zmianę planów dotyczących budowy tarczy antyrakietowej. "Nie możecie im ufać, nie macie w nich wiarygodnych sojuszników, bo zabrali wam to, co obiecali - ochronę przed atakiem nuklearnym" - powiedział Giuliani.