Szczyt w Bratysławie pokazał, że inicjatywę w UE przejmują kraje Europy Środkowej, z Polską i Węgrami na czele. Unia w obecnym kształcie może nie przetrwać tej kontrrewolucji. I niekoniecznie to jest największym problemem. Gorzej, jeśli nie przetrwa również w nowym, kontrrewolucyjnym kształcie.
Miało być jak zwykle: kanclerz Merkel tupnie nogą, nadkomisarz Juncker klepnie po ramieniu i poprawi przywódcom krawaty, przewodniczący Schultz zrobi groźną minę i pogrozi palcem Polsce, Czechom i Węgrom, a przewodniczący Tusk zbierze to wszystko do kupy i wygłosi odę do radości. Po czym wszyscy ustawią się do tradycyjnego „family photo”, wysyłając w świat kolejny kłamliwy komunikat: tworzymy jedność i generalnie – nie ma mocnych.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Jacek Dziedzina