Prokuratura Krajowa podjęła umorzone kilka lat temu śledztwo w sprawie niedopełnienia obowiązków przez polskich prokuratorów wojskowych po katastrofie smoleńskiej z 10 kwietnia w 2010 r.
"31 sierpnia podjęte zostało na nowo postępowanie przygotowawcze Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Poznaniu, które jest prowadzone w sprawie niedopełnienia obowiązków przez funkcjonariuszy publicznych - prokuratorów wojskowych Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie - w kwietniu 2010 r." - podała we wtorek PAP prok. Ewa Bialik, rzeczniczka Prokuratury Krajowej.
Śledztwo prowadzi zespół PK, powołany w kwietniu br. przez ministra sprawiedliwości-prokuratora generalnego Zbigniewa Ziobry do śledztwa dotyczącego katastrofy smoleńskiej oraz postępowań z nią związanych.
Kilka dni temu prokurator krajowy Bogdan Święczkowski mówił w mediach, że wznowiono 4-5 prokuratorskich postępowań dotyczących zaniechań, braku działań czy przekroczenia uprawnień przez funkcjonariuszy publicznych w związku z wyjaśnianiem katastrofy. Wkrótce ma być podana informacja, czego dotyczą pozostałe wznowione śledztwa.
WPO w Poznaniu wszczęła śledztwo w sprawie niedopełnienia obowiązków przez prokuratorów w listopadzie 2012 r., po zawiadomieniu złożonym przez pełnomocnika części rodzin ofiar mec. Piotra Pszczółkowskiego (dziś sędziego Trybunału Konstytucyjnego). Według zawiadomienia wojskowi prokuratorzy, którzy brali udział w pracach po katastrofie smoleńskiej w Rosji, mieli nie dopełnić obowiązków, gdyż nie wnioskowali o udział i nie brali udziału w sekcjach zwłok, a także nie przeprowadzili sekcji po przetransportowaniu ciał ofiar do Polski.
W październiku 2013 r. WPO umorzyła to śledztwo wobec stwierdzenia, że przestępstwa nie popełniono. W 2014 r. Wojskowy Sąd Okręgowy w Poznaniu utrzymał w mocy tę decyzję prokuratury, oddalając zażalenie Pszczółkowskiego. Sąd uznał, że w trakcie pracy prokuratorów w Smoleńsku mogło dojść do uchybień, ale nie do przestępstwa. Jak podkreślił, nie można stwierdzić, by jakiekolwiek decyzje prokuratorów podejmowane były w złej wierze. Dotyczy to również decyzji o nieprzeprowadzaniu ponownych sekcji zwłok ofiar w Polsce.
Prokurator, wnosząc o oddalenie zażalenia, podkreślał w sądzie, że prawo nie nakazuje przeprowadzenia ponownej sekcji zwłok. Według prokuratury, przeprowadzenie takich czynności mogłoby mieć sens jedynie w przypadku zastrzeżeń do merytoryczności przeprowadzenia sekcji przez stronę rosyjską. Takich zastrzeżeń w chwili podejmowania decyzji o niepowtarzaniu sekcji w Polsce nie było. Sąd przyznał, że nie ma prawnego obowiązku powtarzania sekcji zwłok po przewiezieniu ciał do Polski.
"Cały bieg sprawy po dzień dzisiejszy jest konsekwencją ówczesnego niedopełnienia obowiązków przez prokuratorów. To właśnie dlatego, że wówczas prokuratorzy nie dokonali oględzin miejsca zdarzenia, oględzin zwłok a później nie uczestniczyli w sekcjach zwłok, nawarstwiły się błędy, niedopatrzenia a później zaniechania. Skutkowały one niezdolnością ustalenia podstawowych faktów, bądź błędami w ich ustaleniu" - komentował w 2014 r. decyzję sądu Antoni Macierewicz, dzisiejszy szef MON.
Za niedopełnienie obowiązków przez funkcjonariusza publicznego grozi kara do trzech lat więzienia; za utrudnianie lub udaremnianie postępowania karnego - do pięciu lat.
Prok. Bialik poinformowała także PAP, że do PK trafiło zawiadomienie podkomisji MON i jest ono analizowane. "Na pewno z zawiadomieniem tym zapoznają się prokuratorzy z zespołu prok. Marka Pasionka" - dodała. Zaznaczyła, że jeszcze nie zapadły decyzje, co do dalszych losów tego zawiadomienia.
W zeszłym tygodniu wiceszef podkomisji prof. Kazimierz Nowaczyk mówił, że z polskiej "czarnej skrzynki" wycięto ok. 3 sekund zapisu, z rosyjskiej ok. 5 sekund. Dodawał, że podkomisja znalazła plik źródłowy z rejestratora, dzięki czemu udało się odszyfrować dodatkowe, ostatnie brakujące 5 sekund z zapisu. Szef MON Antoni Macierewicz mówił zaś, że plik źródłowy został znaleziony w aktach, które pozostały po komisji Millera. Ale - jak dodawał - mimo że został on zachowany, to nie trafił do opinii publicznej, do badań, wyciągania wniosków i ostatecznego raportu. "To ma znamiona fałszowania materiału dowodowego i dlatego też, jak mnie poinformował przewodniczący podkomisji Wacław Berczyński, zostało skierowane zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa w tej sprawie" - dodał.
10 kwietnia 2010 r. w Smoleńsku w katastrofie Tu-154M zginęło 96 osób, w tym prezydent Lech Kaczyński i jego małżonka. Śledztwo w sprawie początkowo prowadziła Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie. Postawiła ona zarzuty dwóm kontrolerom lotów ze Smoleńska (dotychczas nie zdołano im ich przedstawić) oraz dwóm oficerom rozwiązanego po katastrofie 36. pułku.
4 kwietnia br. śledztwo przejęła Prokuratura Krajowa z nowym zespołem śledczym. Wtedy informowano też, że do tego zespołu mają także być przekazane akta "będących w toku, zawieszonych i zakończonych postępowań" wyłączonych z głównego śledztwa lub z nim powiązanych.
W czerwcu br. PK podawała, że "istnieje konieczność zbadania wszystkich ciał ofiar katastrofy smoleńskiej, które nie zostały spopielone". Wskazano, że badania sekcyjne będą miały znaczenie dla określenia przyczyny śmierci ofiar, a także przyczyn katastrofy.
Własne śledztwo prowadzi strona rosyjska, która wiele razy podkreślała, że przed jego zakończeniem nie zwróci Polsce wraku Tu-154 i jego "czarnych skrzynek".