W poniedziałek wieczorem doszło do ostrzału z powietrza ciężarówek z pomocą humanitarną ONZ dla prowincji Aleppo. W ataku w Urm al-Kubra zginęło 12 osób: wolontariuszy i kierowców - podało biuro wysłannika ONZ Staffana de Mistury. Całkowity bilans ofiar - 36.
Wśród osób, które zginęły podczas ataku na konwój, byli pracownicy Czerwonego Krzyża i kierowcy. "ONZ potwierdza, że doszło do ataku, ale nie jest w stanie ocenić rzeczywistych strat" - powiedział w poniedziałek rzecznik ONZ Stephane Dujarric. Wiadomo, że miasto Urm al-Kubra było obiektem zmasowanego ataku z powietrza, podczas którego ucierpiały też magazyny Czerwonego Krzyża i Czerwonego Półksiężyca - dodał.
Konwój z pomocą humanitarną składał się z 31 ciężarówek wypełnionych żywnością, lekarstwami i sprzętem ułatwiającym przetrwanie w trudnych warunkach. Wjechały one do Syrii z terytorium Turcji.
Zdaniem Syryjskiego Obserwatorium Praw Człowieka z siedzibą w Londynie Całkowita liczba ofiar śmiertelnych ponad 40 nalotów przeprowadzonych w poniedziałek od momentu zerwania porozumienia o przerwaniu ognia w prowincji Aleppo, wynosi 36 osób - ogłosiło w poniedziałek Syryjskie Obserwatorium Praw Człowieka z siedzibą w Londynie. Straty wśród ludności cywilnej sięgają 6 ofiar bombardowań w samym Aleppo i do 30 osób w zachodniej części prowincji (w tej liczbie są też dostarczyciele międzynarodowej pomocy humanitarnej).
Ani biuro specjalnego wysłannika ONZ ds. Syrii, ani Obserwatorium nie podają, kto dokonał ataków z powietrza.Wysoko postawiony urzędnik Białego Domu powiedział agencji Reutera, że "narazie nie jest jasne czy konwój został zaatakowany z powietrza przez lotnictwo rosyjskie, czy też rządowe siły Syrii". W jego ocenie zaatakowanie konwoju jest poważnym ciosem w wysiłki na rzecz uratowania rozejmu w Syrii. To czy porozumienie o przerwaniu działań wojennych uda się uratować, zależy teraz wyłącznie od Rosji - podkreślił.
Świadkowie nalotu powiedzieli agencji Reutera, że 18 spośród 31 ciężarówek z pomocą dla 78 tys. osób znajdujących się w Urm al-Kubra i okolicach zostały trafionych 5 pociskami, gdy znajdowały się na postoju przed lokalną siedzibą Międzynarodowego Ruchu Czerwonego Krzyża i Czerwonego Półksiężyca.
Staffan de Mistura w specjalnym oświadczeniu wysłanym pocztą elektroniczną do agencji Reutera potępił z całą stanowczością poniedziałkowy atak. "Nasze oburzenie z powodu tej napaści jest tym większe, że wysłanie konwoju z pomocą dla odciętych od świata grup ludności poprzedziło czasochłonne uzyskiwanie zezwoleń i długotrwałe przygotowania" - zaznaczył.
Fakt zaatakowania konwoju spotkał się w poniedziałek ze stanowczym potępieniem Francji. Rzecznik francuskiego MSZ, Romain Nadal zacytował podczas spotkania z dziennikarzami słowa ministra spraw zagranicznych Francji Jeana-Marca Ayraulta, który oświadczył w poniedziałek, że "to zniszczenie konwoju przemawia raz jeszcze za koniecznością niezwłocznego przerwania działań wojennych i utrzymania rozejmu".
Do nalotów i wzmożenia działań bojowych w prowincji Aleppo doszło po ogłoszeniu w poniedziałek przez syryjską armię zerwania trwającego od tygodnia zawieszenia broni w Syrii. Oficjalny Damaszek obarczył odpowiedzialnością za wielokrotne łamanie rozejmu zwalczających reżym Baszara el-Asada.
Wcześniej syryjscy rebelianci oświadczyli, że rozejm praktycznie się załamał i nie ma nadziei, by pomoc dotarła do kontrolowanej przez rebeliantów wschodniej części Aleppo, gdzie jest pilnie potrzebna.
Jak poinformowała syryjska armia, rozejm wygasł w niedzielę o godzinie 23.59 czasu miejscowego (godz. 22.59 w Polsce). Obowiązywał od 12 września na mocy uzgodnień podjętych przez Rosję i USA. Jego celem było m.in. umożliwienie dotarcia pomocy humanitarnej do oblężonych dzielnic Aleppo oraz innych miejsc, gdzie mieszkańcy potrzebują pilnie żywności, lekarstw, paliwa i innych artykułów.