"Czyż może niewiasta zapomnieć o swym niemowlęciu, ta, która kocha syna swego łona?"
W połowie września media przekazały informację, iż w szpitalu w Zgierzu pijana kobieta urodziła martwe dziecko. Wskazywano wówczas, że w momencie porodu miała 3,22 promila alkoholu we krwi.
W interesujący sposób zdarzenie to relacjonował portal TVN24. Jak stwierdzili dziennikarze, „sprawą zajęła się już prokuratura; jeżeli sekcja zwłok wykaże, że dziecko zmarło podczas porodu, kobieta może odpowiedzieć przed sądem za nieumyślne spowodowanie jego śmierci. Wstępne informacje wskazują jednak na to, że płód obumarł kilka tygodni wcześniej; w takiej sytuacji polskie prawo nie przewiduje konsekwencji dla matki”. Innymi słowy, jeśli spożyty przez kobietę alkohol zabił jej dziecko w trakcie ciąży, to wówczas prawo takiej sytuacji „nie widzi”. Jeżeli jednak dziecko do porodu żyło, lecz straciło życie w jego trakcie, to wówczas jest to już zupełnie inna sytuacja.
W tym miejscu warto wrócić do zaproponowanego we wstępie cytatu. Zaczerpnięty on został z 49 rozdziału Księgi Proroka Izajasza. Prorok testuje słuchaczy, ukazując potencjalnie nierealną sytuację i prowokacyjnie pyta: „Czy w ogóle jest realne, by kobieta w ciąży zapomniała o swoim dziecku?” Należałoby założyć, że jest to nierealne, wręcz sprzeczne z macierzyńskim instynktem, który jest oczywisty dla wszystkich. Powyższy zgierski przykład pokazuje jednak inną rzeczywistość.
Ciało kobiety, jej brzuch, a więc najbezpieczniejsze schronienie na świecie, stało się miejscem śmierci. Naturalnie pojawia się zatem pytanie: czy kobieta powinna ponieść odpowiedzialność? Albo wprost: czy ta kobieta zabiła swoje dziecko? Odpowiedź brzmi: tak, zarówno w pierwszym, jak i drugim przypadku.
W 2013 r. roku podjęto próbę zmiany polskiego Kodeksu Karnego, w taki sposób, by w pełni chronił dziecko przed podobną sytuacją. Gdyby weszła ona w życie, kobieta odpowiadałaby karnie, gdyby umyślnie zabiła dziecko, które jest zdolne do samodzielnego życia poza jej organizmem. - Pozbawienie życia takiego dziecka byłoby po prostu zabójstwem - stwierdził wówczas prof. Andrzej Zoll.
Aktualnie wspomniana ochrona działa wyłącznie w momencie porodu: naturalnego bądź też przeprowadzonego w drodze cesarskiego ciecia. W 2008 r. Sąd Najwyższy stwierdził: „Pełna prawnokarna ochrona zdrowia i życia przysługuje dziecku nienarodzonemu od:
a) rozpoczęcia porodu (naturalnego),
b) w wypadku operacyjnego zabiegu cięcia cesarskiego kończącego ciążę na żądanie kobiety ciężarnej - od podjęcia pierwszej czynności medycznej bezpośrednio zmierzającej do przeprowadzenia takiego zabiegu,
c) w wypadku konieczności medycznej przeprowadzenia zabiegu cięcia cesarskiego lub innego alternatywnego zakończenia ciąży - od zaistnienia medycznych przesłanek takiej konieczności.”
Orzeczenie to jest jednak tragiczne w skutkach dla poczętych dzieci, które (czując się bezpiecznie) „nie chcą” opuszczać jeszcze matczynego schronienia. Ponadto stanowisko SN jest paradoksalne oraz prowadzi do wewnętrznie sprzecznych konsekwencji. Okazuje się bowiem, że w Polsce - jak wiemy - w trzech sytuacjach można przeprowadzić aborcję. Wówczas kodeks karny nie przewiduje kary dla osoby, która jej dokonuje. Jeśli jednak aborcja się nie powiedzie, np. dojdzie do zaklinowania się dziecka w drogach rodnych kobiety, wówczas konieczne jest rozpoczęcie akcji porodowej. Jeśli w trakcie jej trwania lekarz popełni błąd, może go spotkać wówczas odpowiedzialność karna. Czyli lekarz chcący zabić dziecko jest „z automatu” niewinny, a chcąc je ratować, może spotkać się z sankcją - jak mawiają karniści.
Dziecko kobiety w Zgierzu straciło życie. Straciło je dlatego, że jego matka przyjmowała substancje, które były dla niego trucizną. Ktoś powie: „Ale prawdopodobnie była uzależniona?” To możliwe. Problem jednak obecnie polega na tym, że bardzo prawdopodobna jest sytuacja, w której nikt nie będzie rozstrzygał tej wątpliwości, nikt nie upomni się o prawa zmarłego dziecka. Dlaczego? Bo za wcześnie zmarło!!!
Cóż, mając nadzieję na rychłą zmianę prawa, warto powrócić do słów proroka Izajasza, który w ten oto sposób przekazuje ludowi słowa Pana: „A nawet, gdyby ona zapomniała,
Ja nie zapomnę o tobie.”
Autor jest doktorem socjologii prawa, koordynatorem Centrum Bioetyki Instytutu na Rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris.
Błażej Kmieciak