Wątek traumy, jaką przeżywają rodziny ofiar katastrofy smoleńskiej, należy do najlepiej poprowadzonych w filmie.
Zarzuty, że „Smoleńsk” Antoniego Krauzego jest filmem upolitycznionym, jakie podnoszono przed premierą i po niej, są bezsensowne. Każdy film podejmujący podobny temat staje się polityczny. Każdy ma przecież prawo do wyrażania swoich przekonań, również na ekranie – tego prawa nie można nikomu odbierać – można natomiast z nimi się nie zgadzać. W przypadku „Smoleńska” rozpętano w mediach prawdziwą kampanię nienawiści, jak gdyby prawo do robienia filmu na ten temat przysługiwało wyłącznie jednej opcji. Cała reszta, określana jako sekta smoleńska, zdaniem przeciwników powstania obrazu nie miała do tego prawa. „Smoleńsk”, bez wsparcia Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej, jednak powstał. Wyłącznie ze środków prywatnych.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Edward Kabiesz