Poszkodowana w trzęsieniu ziemi we Włoszech miejscowość wystąpiła do sądu przeciw "Charlie Hebdo". I dobrze, bo rysownicy z francuskiego tygodnika szanują drugiego człowieka równie głęboko jak islamscy terroryści, którzy zaatakowali redakcję "Charlie".
Pamiętacie jak po ataku dżihadystów na redakcję "Charlie Hebdo", w którym zginęło kilku rysowników, ludzie masowo zmieniali sobie zdjęcia profilowe z napisem "Je suis Charlie", na znak solidarności z zaatakowanymi satyrykami? Piękny to był gest ludzkiej solidarności i przykład człowieczeństwa. Pewnie i we włoskiej miejscowości Amatrice wielu było takich, którzy włączyli się w akcję.
Można by pomyśleć, że gdy wspomniane miasteczko zostało zniszczone przez trzęsienie ziemi (w którym zginęło blisko 300 osób), francuscy rysownicy z antyreligijnego pisma przemilczą to wydarzenie (bo że uczczą pamięć ofiar, nikt się raczej nie spodziewał). Skąd! Krwawa masakra stała się dla nich doskonałą okazją do robienia sobie jaj. I tak w jednym z ostatnich numerów tygodnika czytelnik mógł zobaczyć rysunki, na których ofiary trzęsienia ziemi przedstawiono jako tradycyjne włoskie dania:
Rysunek wywołał fale krytyki i oburzenia, na co rysownicy odpowiedzieli kolejnym obrazkiem, podpisanym, że to nie oni budują włoskie domy, tylko mafia. Po tej prowokacji władze Amatrice powiedziały "dość!" i skierowały do sądu sprawę o zniesławienie.
Czas pokaże, jakie będzie sądowe rozstrzygnięcie. Jednak nawet jeśli rysownicy przegrają, i tak wątpię, że wyciągną jakiekolwiek wnioski. Problem z "Charlie" jest taki, że rysownicy tego pisma mają mniej więcej taki sam szacunek dla drugiego człowieka jak islamiści, którzy zaatakowali ich redakcję. Różnica polega na broni, której używają: zamiast pasów szachidów i karabinów są wyposażeni w ołówek, kartkę i możliwość druku. I to też jest terror. Nie fizyczny, ale psychiczny i słowny jak najbardziej. Bo terror rodzi się tam, gdzie kończy szacunek i zaczyna pogarda. W redakcji "Charlie" szacunku do innych nie ma za grosz. I dlatego "nie jestem Charlie". I tak samo jak atak islamistów na redakcję wymaga potępienia, potępienia wymaga też codzienna działalność francuskich rysowników. I za żadne skarby świata nie będę się utożsamiał z ludźmi, którzy porównują ofiary trzęsienia ziemi z lasagne.
Wojciech Teister Dziennikarz, redaktor portalu „Gościa Niedzielnego” oraz kierownik działu „Nauka”. W „Gościu” od 2012 r. Studiował historię i teologię. Interesuje się zagadnieniami z zakresu historii, polityki, nauki, teologii i turystyki. Publikował m.in. w „Rzeczpospolitej”, „Aletei”, „Stacji7”, „NaTemat.pl”, portalu „Biegigorskie.pl”. W wolnych chwilach organizator biegów górskich.