„Opatrzność Boża działa nieraz i przez ateistów, którzy zesłali mnie tam, gdzie ksiądz był potrzebny”, wspominał ks. Władysław Bukowiński. Jego heroiczna posługa w Kazachstanie jest jednym z najbardziej niezwykłych doświadczeń Kościoła w XX wieku. 11 września w Karagandzie sługa Boży zostanie wyniesiony na ołtarze.
Zanim trafił do Kazachstanu, przeżył swoją śmierć w łuckim więzieniu, gdzie 26 czerwca 1941 r. NKWD rozstrzeliwało więźniów politycznych w obawie przed ich uwolnieniem przez zbliżające się oddziały Wehrmachtu. Aresztowano go rok wcześniej. W Łucku znali go wszyscy z niezwykłych kazań w katedrze oraz akcji miłosierdzia, jaką prowadził wobec potrzebujących. W momencie egzekucji upadł i wkrótce znalazł się pod stosem ciał kolejnych rozstrzelanych. „Gdy leżałem na dziedzińcu więziennym pod kulami, byłem dziwnie spokojny – napisze po latach. – Całe moje – wówczas 36-letnie – życie skurczyło się do jakiejś znikomej chwili”. Być może zobaczył w niej rodzinny Berdyczów, gdzie urodził się w 1904 roku. Ojca, kresowego agronoma, zarządzającego wielkimi majątkami ziemskimi, i matkę, mającą włoskich przodków. Może przypominał sobie lata studiów prawniczych na Uniwersytecie Jagiellońskim, po których ukończeniu dopiero zaczął studiować teologię.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Andrzej Grajewski