Tylko krok dzieli naszą stopę od runięcia w przepaść grzechu, ale łaska jest zawsze na wyciągnięcie ręki. Dawid, ścigany przez Saula, zwierzał się Jonatanowi, że jest tylko o krok od śmierci. Piotr tonący w jeziorze uchwycił się wyciągniętej ręki Jezusa. Nie jesteśmy pewni siebie, ale jesteśmy pewni Boga.
Nawet nagość nie zawstydza tak człowieka jak grzech, stąd w Biblii liczne symboliczne opisy przyodziewania się w szaty usprawiedliwienia. Syn marnotrawny, wracając nago od uciech chlewnych obyczajów, otrzymuje najlepszą szatę tylko dzięki temu, że miał odwagę wyznać prawdę o swej niechlubnej przeszłości. Paweł pisze do Tymoteusza, jak to Chrystus przyoblekł go mocą, i w tym samym fragmencie dokonuje wyznania win: bluźnierstwa, przemocy, oszczerstwa. Prawda wyzwala, natychmiast sprowadzając miłość, i usynawia. Do dziś nas, chrześcijan, posądza się o obsesję poczucia winy. Nawet judaizm skupia się bardziej na micwot, czyli przykazaniach doskonalących, niż na awarot, czyli przestępstwach moralnych. Czy rzeczywiście my, chrześcijanie, przesadzamy z tym poczuciem winy, czy też po prostu jesteśmy realistami, którzy nie wypierają się trudnych uczuć?
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
o. Augustyn Pelanowski