Do dwóch śmiertelnych wypadków doszło w ostatni wakacyjny weekend w Tatrach. W sobotę mężczyzna spadł z tzw. Buli pod Rysami, w niedzielę polski turysta zginął pod kamienną lawiną w słowackiej części Tatr.
Jak powiedział PAP dyżurny ratownik Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego, o śmiertelnym wypadku w rejonie Buli pod Rysami ratowników powiadomili w sobotę po południu przypadkowi turyści, którzy zauważyli leżącego w żlebie mężczyznę. Kiedy ratownicy dotarli na miejsce, okazało się że turysta w skutek upadku doznał śmiertelnych obrażeń.
W niedzielę ratownicy słowackiej Horskiej Zachrannej Służby odebrali telefon od turystów, którzy w rejonie Mięguszowieckiego Szczytu Czarnego zauważyli mężczyznę porwanego przez kamienną lawinę. Słowaccy ratownicy za pomocą śmigłowca dotarli w rejon lawiniska. Tam odnaleźli ciało 57-letniego Polaka.
Ostatni weekend wakacji przyciągnął do Zakopanego tłumy turystów. Już od wczesnych godzin porannych zapełnione były wszystkie parkingi przed popularnym szlakiem turystycznym prowadzącym do Morskiego Oka.
Jak powiedział PAP Tomasz Zając z informacji turystycznej TPN, oblegane są wszystkie szlaki turystyczne. Na szczytach, do których dojścia zabezpieczone są łańcuchami, w godzinach południowych tworzyły się kolejki chętnych do wejścia na szczyt. Tak jest na przykład na dojściu na Giewont czy Orlą Perć.
W ostatni weekend wakacji oblężenie przeżywała też kolejka linowa wożąca turystów na Kasprowy Wierch. W Kuźnicach trzeba było odstać nawet pięć godzin, aby dostać się do wagonika.
Duży ruch na tatrzańskich szlakach potwierdzają również statystki górskich ratowników. Oprócz najtragiczniejszych zdarzeń, ratownicy TOPR byli w ostatni wakacyjny weekend wzywani kilkadziesiąt razy. W akcjach wielokrotnie uczestniczył ratowniczy śmigłowiec.