W filmie „Człowiek” jednostka ludzka pozostaje bezradna wobec zła. Szuka ratunku w samej sobie i innych ludziach, a nie w Bogu. Ten najdroższy w historii film dokumentalny właśnie wszedł na ekrany polskich kin.
Wyczyn, którego dokonał francuski reżyser i fotograf Yann Arthus-Bertrand, może robić wrażenie. W ciągu 3 lat odwiedził on 60 krajów i rozmawiał z 2 tys. osób różnych ras, kultur i religii. Pomagała mu sześcioosobowa ekipa filmowa i zatrudnieni do przeprowadzania wywiadów dziennikarze, którzy zadali każdemu rozmówcy 40 pytań. Ich celem było odkrycie tego, co czyni nas ludźmi. Bohaterowie pod okiem kamery zastanawiają się, czym jest miłość, szczęście, bogactwo, ubóstwo i śmierć. Zmieniające się co kilkadziesiąt sekund twarze wyrażają całą paletę emocji: radość, smutek, gniew, rozczarowanie, zmieszanie i strach. Wypowiedzi są przeplatane świetnymi zdjęciami krajobrazów, które ukazują piękno naszej planety. Mogłyby stanowić idealne dopełnienie tego najdroższego w historii filmu dokumentalnego, gdyby nie jeden poważny problem: brak pogłębionej refleksji nad człowieczeństwem, którego uniwersalizacja i oderwanie od religii doprowadziły do spłaszczenia przesłania tego całkiem nieźle zapowiadającego się dokumentu.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Maciej Kalbarczyk